Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Stachniuk Optyk
Reklama https://chelmskiewidoki.pl

Gm. Wyryki: Kierowca sądzi się z myśliwymi

Józef Staszewski z Wyryk już półtora roku walczy o odszkodowanie od władz Koła Łowieckiego Ponowa. Sprawa oparła się nawet o włodawski sąd, ale w nim utknęła...
Gm. Wyryki: Kierowca sądzi się z myśliwymi

27 listopada 2016 roku pan Józef jechał drogą wojewódzka nr 818 przez Wyryki Kolonię. W pewnym momencie na drogę wybiegł z lasu spłoszony jeleń. Uderzył w bok samochodu. Zwierzę uszkodziło mu tylny prawy błotnik, drzwi oraz zderzak. Właściciel pojazdu wezwał policję, aby sporządziła notatkę, która będzie podstawą do ubiegania się o ewentualne odszkodowanie.

- Tego dnia w lesie prowadzone było polowanie. Rozmawiałem z kilkoma osobami, które w nim uczestniczyły. Twierdziły, że nagonka szła od drogi wojewódzkiej do centrum lasu, czyli w sposób prawidłowy. Natomiast jeleń prawdopodobnie zawrócił, przemknął między naganiaczami i pobiegł w kierunku drogi wojewódzkiej - relacjonuje nasz rozmówca.

Staszewski pojechał do stacji napraw pojazdów. Mechanicy wycenili usunięcie szkody na około 2 tys. zł. Właściciel samochodu postanowił walczyć o odszkodowanie od Koła Łowieckiego Ponowa, które prowadziło polowanie.

- Wystąpiłem z pismem do prezesa koła, aby podał mi numer polisy ubezpieczeniowej Ponowy, z której mógłbym uzyskać rekompensatę za wyrządzoną szkodę, ale mi odmówił. Skierowałem sprawę do sądu i zaczęły się schody – opowiada pan Józef.

Pierwsza rozprawa, do tej pory jedyna, odbyła się 1 czerwca ubiegłego roku.

- Władze koła łowieckiego nie przyznały się w sądzie do winy i nie chcą wypłacić mi odszkodowania. Nie było mowy o ugodzie, więc sędzia wyznaczył termin kolejnego posiedzenie. Miało się odbyć 5 września zeszłego roku. Tego dnia mieli zostać przesłuchani policjanci, którzy podejmowali interwencję, ale podobno zbyt późno zostali zawiadomieni i nie pojawili się w sądzie. Posiedzenie odłożono i do tej pory nie wyznaczono nowego terminu. Pytałem w sądzie, co się dzieje. Poinformowano mnie, że sędzia, który prowadził moją sprawę, poszedł na długotrwałe zwolnienie chorobowe i postępowanie zostanie przekazane innemu sędziemu. To absurdalne, że tak długo muszę czekać na rozstrzygnięcie, wydawałoby się błahej sprawy. Półtora roku jeżdżę uszkodzonym samochodem. Nie naprawiam go, aby szkodę mogli ocenić biegli, o ile zostaną powołani przez sąd – dodaje zdenerwowany Staszewski.

O wyjaśnienia zapytaliśmy również prezesa Koła Łowieckiego Ponowa.

- Ja nie mam nic przeciwko temu panu, ale sam nie mogę podjąć decyzji o wypłacie odszkodowania. Sprawa musi przejść przez sąd, bo takie są procedury. Jeżeli sąd stwierdzi, że do zdarzenia doszło z naszej winy, to wypłacimy mu rekompensatę – tłumaczy prezes koła Dariusz Korona.


Teraz czytane:

Sprawca tragicznego wypadku w Siedliszczu usłyszał zarzuty [CZYTAJ]


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama