Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Wójt deklaruje, że wciąż poszukuje rozwiązań, które pozwoliłyby wyzwolić w kołach nową energię. Kilka już podobno znalazła.
- Dziękuję za organizację całego wydarzenia naszemu ośrodkowi kultury. Dziękuję też sołtysom i sołectwom za współpracę. Pomogliście wszędzie tam, gdzie było trzeba i udało się wszystko dobrze zorganizować. Martwi jednak nieobecność kół gospodyń. Pojawiły się tylko panie z Hanny – opowiedziała o tegorocznych obchodach święta plonów wójt.
Władze samorządu odnoszą niepokojące wrażenie, że koła nie są już tak aktywne, jak niegdyś. W ubiegłych latach gospodynie wystawiały, zgodnie z relacją wójt, nawet sześć stoisk, więc spadek frekwencji jest zauważalny.
- Być może pewnego pozytywnego impulsu dostarczyłoby spotkanie z przewodniczącymi kół z sąsiadujących z nami samorządów. Pojawił się taki pomysł, aby spotkanie zorganizować z przewodniczącą z Sosnówki czy z paniami z Pogorzelca. Podobno te koła operują znacznymi środkami i nie wiedzą nawet do końca, na co te środki wydawać. Chodzi jednak o to, że korzystają ze środków zewnętrznych, piszą projekty i są tego konkretne efekty – stwierdziła wójt Kowalik.
Zaznaczyła, że koła nie muszą się od razu porywać z „motyką na słońce”. Wystarczy, że postarają się o dobre sformułowanie wniosku, który opiewałby, na początek, na 15 lub 30 tys. zł.
- Są to zazwyczaj niewielkie merytorycznie zadania, projekty bardzo proste do rozliczenia, więc potencjalnie w zasięgu tych kół. Proszę uwierzyć, że tych pieniędzy jest naprawdę dużo, ale trzeba podjąć pewne działania. Proszę więc – jeśli ktoś może pomóc i nieco popracować nad kondycją kół, to będzie to bardzo cenne. Nie chcielibyśmy, aby ten, nazwijmy to, ruch kół, całkowicie zamarł. Przeciwnie. Powinien być prężny. I nie można tutaj polegać tylko i wyłącznie na środkach z budżetu gminy – oceniła wójt gminy Hanna.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze