Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama baner reklamowy
Reklama

Nie ma mocnych na ChKS

Było nerwowo, ale finalnie wygrało doświadczenie. WKS Czarni Radom, spadkowicz z PlusLigi, miał chrapkę na lidera, jednak ChKS Chełm po stracie seta odpalił "piąty bieg" i nie dał sobie wyrwać zwycięstwa. Tym samym, zespół szkolony przez Krzysztofa Andrzejewskiego, wygrywając 3:1 (22:25, 25:23, 25:19, 25:21), nadal jest niepokonany w PLS 1. Lidze i jeden z najlepszych bilansów w historii tej klasy rozgrywkowej.
Nie ma mocnych na ChKS

Autor: ChKS Chełm

Mecz otworzył Tomasz Piotrowski zdobywając pierwszy punkt dla biało-zielonych, chwilę później po wyrównanej walce w pole serwisowe gospodarzy wszedł Marek Polok. Wykorzystując nasze błędy i przewagę własnej hali radomski zespół od stanu 5:3 zaczął stopniowo zwiększać przewagę nad gośćmi i doprowadził do wyniku 13:8. "Wojskowi" mylili się mniej, dobrze również odczytywali intencje biało-zielonych, którzy z kolei mieli kłopot z pierwszymi akcjami. Do akcji wkroczyli jeszcze Kristaps SmitsSerhii Yevstratov, tłumiąc zapędy przyjezdnych, którzy zgarniali pojedyncze punkty. WKS nie oddał prowadzenia już do końca pierwszej partii wygrywając ją 25:22.

Połowa drugiego seta, po wyrównanym początku, ponownie lepiej zaczęła układać się dla radomian wyraźnie rozochoconych prowadzeniem. Do głosu ponownie wyraźnie doszedł Smits, a po stronie przyjezdnych pojedyncze punkty zgarniali m.in. Mariusz Marcyniak, Jędrzej Goss i Łukasz Łapszyński. Po asie serwisowym Poloka na tablicy pojawił się wynik 18:13 dla gospodarzy (do czego swoją "cegiełkę" dołożyła jeszcze błędna decyzja sędziny) i ci ewidentnie zaczynali wierzyć, że przerwanie passy lidera jest w ich zasięgu. I właśnie wtedy ChKS Chełm "obudził się z marazmu", do czego przyczynił się sam WKS "dając palec, a tracąc rękę". Biało-zieloni zbliżyli się do gospodarzy, co zapoczątkował Jędrzej Goss, następne oczka dołożył Mariusz Marcyniak, a powrotną piłkę wykorzystał jeszcze Łukasz Łapszyński. Momentem zwrotnym w spotkaniu był błąd radomian, który skrzętnie wykorzystał kapitan naszego zespołu i doprowadził do wyniki 19:19. Następny punkt dla "wojskowych" zgarnął Kajetan Tokajuk, ale chwilę później zrewanżował się Goss i w pole serwisowe gości wszedł Łukasz Łapszyński. Wrzutka Piotrowskiego, błąd Yevstratova i mocne uderzenie Gossa ze skrzydła przyniosły trzy kolejne oczka ChKSowi. Po chwili nerwów po stronie zespołu prowadzonego przez Krzysztofa Andrzejewskiego, 24. punkt zgarnął Goss atakując po bloku, a chwilę później piłkę poza boisko posłał Kristaps Smits i chełmianie zgarnęli seta.

W trzeciej partii gra gospodarzy ewidentnie się posypała, przez co ani razu nie wyszli nie prowadzenie. Począwszy od ataku Marcyniaka na otwarcie, goście stopniowo oddali się od radomian, a przy serwisach Łukasza Swodczyka przeważali 8:4. ChKS zgarniał następne oczka zarówno z błędów rywali, jak też z własnej skuteczności praktycznie w każdym aspekcie, znacznie poprawiając również odbiór piłek. Po stronie WKSu "cichym bohaterem" nadal był Smits, który szczególnie dwoił się i troił, aby ratować sytuację, jednak biało-zieloni i na niego znaleźli sposób. Przy serwisach Jay'a Blankenau trzy piłki w aut posłał atakujący gospodarzy Bartłomiej Kluth, co sprawiło, że wizja straty przez nich seta zaczęła się coraz wyraźniej materializować. Przy stanie 24:19 uderzeniem poza boisko zwycięstwo w partii oddał przyjezdnym Jan Siemiątkowski.

Wydawało się, że po słabszym secie, czwarty przebiegnie podobnie korzystanie dla zespołu z Chełma, jednak "wojskowi" postanowili nie składać broni. Skutek był taki, po chwili wymiany remisów, to właśnie WKS zaczął utrzymywać lekkie prowadzenie i wiele wskazywało na to, że o zwycięstwie zadecyduje tie-break. Biało-zieloni cierpliwie czekają jednak na okazję do zmiany wyniku na tablicy. W połowie partii do akcji wkroczył Jędrzej Goss, który po serii mocnych uderzeń doprowadził do rezultatu 18:17 na korzyść ChKSu, po którym poczynania gospodarzy były coraz bardziej chaotyczne, a to przekładało się na błędy. Przy piłce meczowej chełmian 21. punkt zgarnął Kristaps Smits, ale chwilę później pomyłka Kajetana Tokajuka przesądziła o tym, że punkty wróciły z gośćmi do Niedźwiedziego Grodu.

Nagrodę MVP spotkania zgarnął Jędrzej Goss.

Czytaj również:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklamareklama FFCL dodatek
Reklama
Reklama
Reklama