Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama
Wybierają prywatne gabinety

Złe wiadomości dla pacjentów. Dentyści nie chcą być państwowi

Lekarze coraz częściej nie chcą już leczyć na NFZ i wybierają prywatne, komercyjne praktyki. Dotyczy to zwłaszcza stomatologów.
Złe wiadomości dla pacjentów. Dentyści nie chcą być państwowi

Autor: Canva

Różnica między leczeniem na NFZ a prywatnym dotyczy oczywiście pieniędzy. 

– Chodzę z dziećmi regularnie do dentysty. Gabinet ma podpisaną umowę z NFZ. Nic nie płacę za kontrolę, usuwanie kamienia, lakierowanie, leczenie i plomby – mówi pan Paweł.

Ale dodaje, że kilka tygodni temu musiał skorzystać z usług prywatnego stomatologa. – Za usunięcie zęba u dziecka wziął 250 złotych – wspomina.

Lekarze wolą leczyć prywatnie i uciekają z NFZ

Okazuje się, że coraz więcej lekarzy porzuca leczenie na NFZ i woli przyjmować tylko prywatnie. Jak wylicza rynekzdrowia.pl (na podstawie danych GUS) w całej Polsce przybyło ponad 850 poradni realizujących świadczenia z kontraktem NFZ, ale ubyło ok. 200. Najwięcej „odejść od państwowego systemu” dotyczy stomatologii – zniknęła co trzecia praktyka.

„Najwięcej funkcjonowało indywidualnych praktyk (58,5 proc.) i częściej można było natknąć się na nie w mieście (37,4 proc.) niż na wsi (21 proc.). Indywidualne praktyki specjalistyczne stanowiły natomiast 38,9 proc., a grupowe – zaledwie 2,7 proc.” – wylicza serwis.

Skomplikowana papierologia odrzuca lekarzy

Nie oznacza to, że dentyści zamykają gabinety. Po prostu nie chcą już współpracować z państwem i wolą przyjmować pacjentów prywatnie.

– Kiedy wydatki Funduszu na stomatologię zaczęły osiągać 3 proc., udało się trend nieco zatrzymać. Obecnie znowu wydajemy na nią zaledwie 2 proc. ogółu nakładów na świadczenia, a to jest dalece niewystarczające. Dlatego ludzie rezygnują – komentuje Paweł Barucha, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej, stomatolog.

I wyjaśnia, że obecnie świadczenia są za nisko wyceniane i dentystom nie opłaca się leczyć zębów na NFZ. Kolejny minus to biurokracja, której wymaga obecność w państwowym systemie. 

– Stomatologia w Polsce jest w 93 proc. prywatna. Dentyści, nawet jeśli wykonują zabiegi finansowane z publicznych pieniędzy, to w prywatnych gabinetach. Z lekarzami jest inaczej, np. AOS-y mają się dobrze. Z uwagi na braki kadrowe ubywa natomiast specjalistycznych praktyk udzielających świadczeń na NFZ w węższych dziedzinach, jak np. endokrynologia  – komentuje wiceszef NRL. 

I punktuje publiczny system zdrowia: 

– Dlatego, że po pierwsze nie zarobią na współpracy z funduszem zdrowia tyle, ile mogą na rynku prywatnym, po drugie – prowadzących je odstręcza papierologia. Systemy rozliczania się z NFZ są skomplikowane, często wymagają zatrudnienia kolejnych osób, co z kolei zwiększa koszty, których Fundusz nie uwzględnia -  ekspert. 

Czytaj też:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
KOMENTARZE
Reklama
Reklama
Reklama