Kamil Mirzwa kontynuuje strzelecką przygodę z klasą standard i po raz kolejny udowodnił, że idzie mu w niej coraz lepiej. Dobrze radził sobie na niemal wszystkich torach z ruchomymi celami, które wymagały precyzji i szybkiego podejmowania decyzji, ale najgorszą przeszkodą okazało się zacięcie pistoletu.
- Na drugim torze miałem problem z tym, że nabój utknął w komorze, i pierwszy raz w strzeleckiej historii zdarzyło mi się coś tak poważnego. Straciłem przez to trzydzieści sekund, podczas gdy pozostali pokonywali tor w kilkanaście - wspomina Kamil Mirzwa. - Na pozostałych wrzuciłem "piąty bieg", żeby zniwelować straty do minimum na pozostałych ośmiu. A przyszło mi rywalizować z najlepszymi zawodnikami z Polski, jak również z aktualnym mistrzem Europy i wicemistrzem świata Bartoszem Szczęsnym. Finalnie w tym doborowym towarzystwie udało mi się zająć czwarte miejsce z zaledwie procentem straty do podium. Cieszy mnie natomiast fakt, że widzę u siebie duży progres w technice strzelania, co biorę za dobrą monetę przed kolejnymi zawodami.
Teraz czytane:
Napisz komentarz
Komentarze