Wracamy do tematu, o którym pisaliśmy w jednym z poprzednich numerów. Pani Maria Juszko od kilku lat wychowuje niepełnosprawnego syna Marcina Latawca. By mógł bezpiecznie i sprawnie wyjeżdżać z domu, dobudowała zadaszenie i specjalny podjazd. Nie wszystkim się to jednak podobało...
W miniony poniedziałek w jej domu pojawiło się dwóch pracowników z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Dokonali pomiarów i oględzin, by sprawdzić, czy zadaszenie oraz drzwi zostały zamontowane zgodnie z prawem budowlanym.
- Trwało to około dwóch godzin. Ostatecznie sama zadeklarowałam w protokole, że zlikwiduję zadaszenie - powiedziała nam pani Maria. - Mam już zwyczajnie dość, szkoda mi syna, który bardzo to wszystko przeżywa. W sprawie drzwi decyzja jeszcze nie zapadła, czekamy z nadzieją na pozytywne rozpatrzenie sprawy.
Mama Marcina poinformowała nas także, że w przeddzień kontroli jej niepełnosprawny syn tak się przejął, że nagle przestał mówić i poczuł się na tyle źle, że zabrało go pogotowie. Obecnie znajduje się na oddziale neurochirurgii, gdzie przechodzi gruntowne badania.
- Syn jest zmęczony tym wszystkim, co się dzieje dookoła niego, ale na szczęście nie ma zagrożenia życia - dodaje pani Maria.
Przypominamy, że Marcin Latawiec od 5 lat porusza się na wózku inwalidzkim, po tym, jak przeszedł rozległy wylew spowodowany naczyniakiem jamistym pnia mózgu. Obecnie przechodzi rehabilitację i od nowa uczy się mówić oraz poruszać. Rodzina chciała dostosować dojazd do mieszkania do jego potrzeb. Sprawa trafiła jednak pod ocenę Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, którego pracownicy weryfikują, w jakim stopniu mogły zostać naruszone przepisy.
Napisz komentarz
Komentarze