W lesie na terenie gminy Wyryki łoś zaplątał się porożem w druciane ogrodzenie. Gdyby nie sprawna pomoc Mirosława Blachy, administratora chełmskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt, i miejscowych strażników leśnych, zwierzę prawdopodobnie by nie przeżyło.
- Łoś nie miał szans na pokonanie przeszkody, dlatego musieliśmy mu pomóc - tłumaczy Blacha. - Najpierw poddaliśmy zwierzę sedacji, czyli zaaplikowaliśmy mu środek na uspokojenie, następnie odcięliśmy rosochę. Łoś przez cały czas był świadomy. Gdy tylko udało się go uwolnić, pobiegł w głąb lasu.
Poroże zwierzakowi odrośnie. Na pewno łoś z tego powodu nie ucierpi, gdyż i tak w tym właśnie okresie zrzuca rosochę. Jak stwierdzili specjaliści od zwierząt leśnych, uwięziony osobnik był prawdopodobnie trzylatkiem.
Napisz komentarz
Komentarze