Prairie Mining groziła Polsce międzynarodowym arbitrażem jeszcze w kwietniu 2018 r. Wtedy australijska spółka straciła wyłączność na ubieganie się o koncesję wydobywczą. Jednak jeszcze w tym samym miesiącu Sąd Okręgowy w Warszawie stanął po jej stronie. Wydał zakaz udzielania koncesji, zawierania umów oraz udzielania koncesji poszukiwawczych, rozpoznawczych i wydobywczych wszelkim innym podmiotom niż Prairie Mining. W zeszłym tygodniu temat powrócił, ponieważ Australijczycy nadal nie mają decyzji środowiskowej, którą wydaje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Tym razem postanowili przekuć słowa w czyn. Jak poinformowały polskie i zagraniczne media, spółka pozwała Polskę w międzynarodowym arbitrażu i będzie domagała się odszkodowania w wysokości... nawet 10 miliardów złotych.
- Spółka na tym etapie nie udziela komentarza - poinformował Kazimierz Chojna, prawnik Prairie Mining, w odpowiedzi na nasze pytania dotyczące decyzji pozwu.
Rozpoczęcie budowy kopalni Jan Karski było planowane już w tym roku. Według szacunków kopalnia dałaby ok. 10 tys. miejsc pracy. Z tego powodu mieszkańcy naszego regionu bardzo jej wyczekują. Poza tym gmina Siedliszcze, gdzie w miejscowości Kulik powstałaby infrastruktura naziemna zakładu górniczego oraz Rejowiec Fabryczny, gdzie byłby zakład przeróbki węgla, na pewno bardzo by się wzbogaciły.
Międzynarodowy arbitraż to proces zbliżony do postępowania sądowego. Spór między państwami rozstrzyga się na podstawie orzeczeń arbitrów wytypowanych przez zainteresowane strony tego sporu. Od decyzji sądu arbitrażowego można odwołać się tylko w wyjątkowych sytuacjach. Ta metoda rozstrzygania sporów budzi jednak spore kontrowersje i jest rzadko stosowana.
Oddała oszustom 230 000 zł! Jak do tego doszło? [CZYTAJ]
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów również sprawy nie komentuje. W odpowiedzi na nasze pytanie o to, czy planuje podjąć jakieś kroki, Centrum Informacyjne Rządu odpisało krótko:
- Wystąpienie Prairie Mining Ltd. zostało 7 lutego przekazane przez Sekretarza Stanu w KPRM Pawła Szrota do właściwego w tej sprawie organu, tj. do ministra środowiska. Kopię pisma przekazującego otrzymali: minister energii, prezes Prokuratorii Generalnej RP oraz dyrektor generalny Prairie Mining Ltd.
Z komunikatu, który otrzymaliśmy od Prairie Mining, wynika, że podłożem sporu są "niektóre środki podjęte przez Polskę z naruszeniem Traktatu Karty Energetycznej", a także dwustronne umowy pomiędzy Polską i Wielką Brytanią oraz pomiędzy Polską a Australią dotyczące "popierania oraz wzajemnej ochrony inwestycji".
- Prairie Mining może potwierdzić, że podejmuje wszelkie niezbędne działania, aby zabezpieczyć swoje prawa i chronić swoje inwestycje w Polsce - czytamy dalej w komunikacie. - Wyrażamy nadzieję, że nasz spór z rządem można rozwiązać polubownie. Spółka rozważy wszelkie inne działania niezbędne do zapewnienia ochrony swoich praw.
Napisz komentarz
Komentarze