Dżeki był średniej wielkości mieszańcem. Miał prawie dwa lata. Zdaniem właściciela, nigdy nie był agresywny i nie chorował.
- Dawałem Dżekiemu jeść i wtedy mi uciekł. Pomyślałem, że pewnie poczuł rójkę u suczek i szybko go nie złapię. Potem dzieci zobaczyły w internecie jego zdjęcie i powiedziały, że sam już nie wróci. Złapano go przy szkole i ponoć zabrano do schroniska - opowiada pan Stanisław z Kolonii Ochoży. - Nie mam pretensji do dyrektorki szkoły. To jej obowiązek zgłosić, że w okolicy biega pies bez opieki - dodaje.
Gdzie jest Dżeki?
Na drugi dzień, a więc w środę, 19 lutego właściciel psa pojechał do chełmskiego schroniska, przygotowany na to, że będzie musiał pokryć koszty eskapady Dżekiego. Psa jednak tam nie było. Telefonicznie udało się ustalić, że pies we wtorek, 18 lutego trafił do jednej z chełmskich lecznic i tam, rzekomo na polecenie pracowników gminy, został uśpiony.
- Dżeki na podwórzu miał kojec i ocieplaną budę. Dzieci lubiły się z nim bawić. Wnuczka jeszcze nie wie, że go już nie ma. Co ona powie!? To był mój przyjaciel! - rozpacza właściciel psa. - Byłem dwa razy w gminie i pojechałem na ulicę Browarną do weterynarza, bo chciałem wiedzieć, co się stało. Weterynarz stwierdził wprost, że psa nie badał. Pracownicy gminy powiedzieli mu, że jest chory i bezdomny, więc go uśpił. Przecież to był młody piesek! Może czegoś się najadł i zwymiotował, ale przecież nie był śmiertelnie chory. Od momentu, gdy uciekł minęły zaledwie cztery godziny. Przebiegł ponad 300 metrów i się rozchorował? Na zdjęciu wykonanym prze szkołą Dżeki nie wygląda na chorego, czy agresywnego lub wygłodzonego - dodaje pan Stanisław.
Właściciel psa zapewnia, że dbał o swojego czworonoga, który nigdy wcześniej nie uciekał daleko poza zabudowania. Znali go jedynie najbliżsi sąsiedzi. Ogrodzenie nieruchomości nie było szczelne, ale z kojca pies się nie wydostawał.
Kto zdecydował o uśpieniu?
Gdy w ubiegły piątek zaczęliśmy sprawę wyjaśniać, dyrektorzy wydziałów Urzędu Gminy Chełm nawzajem przerzucali się odpowiedzialnością. Dyrektor Mirosław Mysiak z wydziału rolnictwa, ochrony środowiska i obrony cywilnej przyznał, że sprawę zna jedynie z wyjaśnień. Psem "zajmowali się" pracownicy wydziału techniczno-gospodarczego.
- Z tego co wiem, zadzwoniła pani dyrektor szkoły w Stawie z informacją, że pies wyglądający na chorego wałęsa się w pobliżu budynku szkoły, wymiotuje, chwieje się. Prawdopodobnie pracownicy wydziału techniczno-gospodarczego ocenili, że jest chory i zawieźli go do lecznicy, gdzie został uśpiony - mówi Mysiak.
Dyrektor wydziału techniczno-gospodarczego Jacek Otręba udawał zaskoczonego, że go o tę sprawę pytamy, chociaż już wiedział, że właściciel w gminie był i dopytywał się o swojego psa. Zdaniem dyrektora Otręby, powinniśmy rozmawiać z wydziałem rolnictwa, który dostał zgłoszenie i tego typu sprawami się zajmuje. Poprosił jednak o pytania na maila, bo musi porozmawiać ze swoimi podwładnymi, którzy brali udział w interwencji. W luźnej rozmowie stwierdził, że to weterynarz musiał podjąć decyzję o uśpieniu. Widocznie ktoś uznał, że jak określił: "pies jest taki, a nie inny..."
Bezdomny kundel nie zasługuje na leczenie?
- Ja tego psa uśpiłem. Przywieźli go pracownicy gminy, mówiąc że jest chory. Nie zbadałem go dokładnie, bo był trochę agresywny. Chodziło o zdrowie dzieci, bo biegał pod szkołą i stanowił realne zagrożenie - powiedział nam w pierwszej rozmowie lekarz weterynarii Mariusz Kawiak.
W sprawie tej zadzwonił do redakcji jeszcze dwa razy. Wspomniał, że właściciel psa nie ma ogrodzenia wokół swoich zabudowań, a pies często był widywany pod szkołą.
- Nie usypiamy zdrowych zwierząt. Ten pies był agresywny, rzucał się w klatce. Został uznany za zwierzę bezdomne. Pracownicy gminy powiedzieli, że był chory i zwracał - dodał weterynarz.
Jego zdaniem, to gmina decyduje, co należy zrobić z odłowionym psem i czy trafi do schroniska, czy zostanie uśpiony. - Takie sytuacje, jak ostatnio, zdarzają się niezwykle rzadko. Postąpiliśmy zgodnie z procedurami - zapewnia weterynarz.
W kolejnej rozmowie lekarz dodał, że pies nie był szczepiony. Nie mógł jednak tego wiedzieć, gdy podejmował decyzję o uśpieniu. Tak samo, jak pracownicy gminy nie mogli być pewni, że dopiero co schwytany pies jest bezdomny. Czyżby uznali go za brzydkiego kundla, który nie znajdzie domu? Utrzymanie go w schronisku byłoby wtedy kosztem gminy.
- Głównym powodem takiego postępowania było bezpieczeństwo i zdrowie dzieci - zapewnia Mariusz Kawiak. Podkreśla, że brak aktualnego szczepienia przeciwko wściekliźnie oraz brak obroży były podstawą do uznania psa za bezpańskiego. Na koniec dodał, że posesja właściciela psa znajduje się w odległości około 600 metrów od Zespołu Szkół w Stawie...
Z dyrektorką szkoły nie udało się nam skontaktować. Jak nam przekazano, najpierw w pilnej sprawie była w gminie, potem miała spotkanie, a potem wyjechała i nie zdołała oddzwonić.
Oświadczenie z gminy (Jacek Otręba, Urząd Gminy Chełm)
"W dniu 18 lutego 2020 roku Pani Dyrektor Szkoły Podstawowej w Stawie zgłosiła dwukrotnie do Urzędu Gminy Chełm, że na terenie placówki przebywa pies, który jest chory i wymiotuje. Bojąc się o bezpieczeństwo dzieci wychodzących ze szkoły, prosiła o bardzo szybką interwencję, sugerując że pies wygląda na "podtrutego" i może sama przewieźć go do lecznicy.
W związku z obawami o bezpieczeństwo dzieci pracownicy Urzędu Gminy Chełm pojechali do szkoły celem przewiezienia psa do lekarza weterynarii, gdyż był on ewidentnie chory (tj. wymiotował i wyglądał na osłabionego).
Pies na terenie szkoły przebywał bez opiekuna oraz nie miał obroży ani smyczy sugerującej, że uciekł z posesji, dlatego został uznany za bezdomnego. Ponadto, zgodnie z Regulaminem utrzymania czystości i porządku na terenie gminy Chełm, zwierzę posiadające właściciela powinno być przez niego utrzymywane w ten sposób, by nie stwarzało i nie stanowiło zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi. Zwierzę domowe tj. pies nie powinien błąkać się bez opieki człowieka oraz możliwości ustalenia jego właściciela pod opieką, którego przebywa.
Zwłoki psa po uśpieniu zostały przekazane do zakładu utylizacji w Zastawiu. Dodatkowo informujemy, że w sytuacji błąkających się psów posiadających właściciela, informacje te są przekazywane do organów ścigania".
Napisz komentarz
Komentarze