Była godzina 1.15, kiedy 9-letnią Marcelinkę obudziły pękające w oknach szyby. Przestraszona dziewczynka zawołała mamę. Okazało się, że w domu wybuchł pożar. Na szczęście wszyscy domownicy zdążyli uciec przed płomieniami. Wybiegli na zewnątrz w tym, co mieli na sobie. Resztę strawił ogień. Dom spłonął doszczętnie.
O tej tragedii pisaliśmy całkiem niedawno - w styczniu tego roku. Po pogorzelisku nie ma już ani śladu. Budynek został rozebrany. Pozostały po nim tylko fundamenty. W tym miejscu stoi już nowy dom. To dowód, że są jeszcze dobrzy ludzie, współczujący sąsiedzi i wspaniali społecznicy.
Pomagał, kto tylko mógł
- Wprowadziliśmy się do domu 15 maja, dokładnie cztery miesiące po pożarze - mówi pani Ewa Pawluk, która jest sołtyską we wsi Bakus-Wanda.
Było to możliwe tylko dzięki szybkiej reakcji mieszkańców i władz gminy. Już następnego tygodnia po pożarze zorganizowano koncert charytatywny dla pogorzelców. Odbył się na hali w szkole w Wierzbicy. Były też liczne licytacje obrazów, bonów podarunkowych i innych przedmiotów.
Ponadto sołtysi zbierali datki do puszek i na szczytny cel odbudowy domu oddali swoje styczniowe diety. Pomagali strażacy z gmin Wierzbica i Cyców. Pogorzelców wsparli księża i parafie z obu gmin.
- To było prawdziwe pospolite ruszenie, jakiego nigdy nie było w naszej gminie. Mieszkańcy pokazali, że potrafią dzielić się dobrem i pomagać bezinteresownie. Ogromnego wsparcia udzieliły stowarzyszenia Caritas i Tak niewiele z Chełma - podkreśla wójt gminy Wierzbica Bożena Deniszczuk.
Wszystkich ofiarodawców nie sposób wymienić. Niektórzy pomagali fizycznie przy rozbiórce spalonego budynku. Panie z kół gospodyń gotowały robotnikom obiady. Zbiórka została również zorganizowana podczas opłatka powiatowego, który odbył się w hali MOSIR w Chełmie. Wsparcia finansowego nie odmówili sołtysi i samorządowcy goszczący na Balu Sołtysa 2019, organizowanym przez Super Tydzień Chełmski i Starostwo Powiatowe w Chełmie.
Rodzina na swoim
W nowym domu zamieszkała 5-osobowa rodzina: rodzice, dwoje dzieci i 75-letnia babcia.
- Tego pożaru nie da się zapomnieć - mówi pani Ewa. - Jesteśmy ogromnie wdzięczni wszystkim, którzy nam pomogli - dodaje.
To dzięki wspólnym działaniom wielu ludzi dom tak szybko udało się odbudować.- Dom nie jest do końca wykończony. Mieszkamy na piętrze, a na parterze trwają jeszcze prace. Nie mamy drzwi. Wejście do łazienki zasłaniamy kocem. Korzystamy z kuchni letniej, która jest na zewnątrz budynku - opowiada pani Ewa. - Nie było łatwo w czasie epidemii prowadzić prace. Był moment, gdy baliśmy się, że zamkną sklepy budowlane.Najważniejsze jest jednak to, że rodzina ma już gdzie mieszkać. Jeśli to będzie możliwe, latem dom zostanie poświęcony. Gości zapewne nie zabraknie.
W ubiegłym tygodniu rodzinę Pawluków odwiedziła wójt gminy Wierzbica Bożena Deniszczuk. Przekazała prezent - obraz malowniczych brzóz, które niosą pozytywną energię, oraz - jak staropolski zwyczaj nakazuje - chleb, sól i cukier, aby niczego im nie brakowało w nowym domu.
- Do końca życia ten pożar będę miała przed oczami, ale dobrze, że wszyscy ocaleliśmy - mówi pani Kasia, babcia Marcelinki.
Napisz komentarz
Komentarze