Pan Krężel znany jest dziennikarzom od wielu lat. Lubi być popularny i chętnie przyłącza się do różnych manifestacji, bez względu na ich cel. Nieraz też opowiadał, także przed kamerami, o swoim ciężkim losie emeryta. Tym razem obostrzenia związane z koronawirusem mocno w niego uderzyły.
- Jechałem rowerem z lasu. Na bagażniku miałem klocek drewna. Przejeżdżali policjanci, zatrzymali i mówią, że będzie mandat, bo nie mam maski - opowiada Krężel. - Na kolanach ich prosiłem, żeby mi krzywdy nie robili. To przecież teren leśny, tu maski nie trzeba! Czy ja sosny zarażę? - płacze Krężel.
Został zatrzymany na szosie z Syczyna do Bakus Wandy. Jak sam twierdzi, 60 kroków dalej jest las.
- Nie chciałem podpisać mandatu, ale przestraszyłem się, że mnie aresztują. Za 60 zł nakupiłbym kiełbasy, salcesonu do domu... - płacze pan Krężel.
Policja potwierdza przebieg zdarzenia. Rowerzysta bez maseczki jechał szosą, a więc był w przestrzeni publicznej.
- Patrol policji z posterunku w Sawinie przejeżdżał przez Syczyn. Policjanci zauważyli mężczyznę, który jechał rowerem i nie miał maseczki na twarzy. Podjęli interwencję, która zakończyła się wystawieniem mandatu karnego - wyjaśnia Ewa Czyż, rzeczniczka chełmskiej policji.
Napisz komentarz
Komentarze