Około godziny 15:00 małżeństwo wybrało się do Okuninki.
- Dla mnie takie przechadzki są wręcz niezbędne ze względów zdrowotnych. Muszę mieć trochę ruchu – opowiada kobieta.
Szli chodnikiem wzdłuż obwodnicy w Okunince, od skrzyżowania od strony Włodawy. Jednak na chodniku było tak dużo śniegu, że małżonkowie z trudem się przez niego przedzierali.
- W pewnym momencie mąż powiedział, że ma dość takiego spaceru i zszedł na ulicę. Prosiłam go, aby wrócił na chodnik, bo jest bezpieczniej. W końcu i ja miałam dość brodzenia w śniegu i zeszłam z chodnika. W pewnym momencie poczułam uderzenie w tyłek i upadłam. Zostałam potrącona przez samochód osobowy, za kierownicą którego siedziała młoda dziewczyna. Nie wiem, jak to się stało, bo za mną szedł mąż i jego ominęła, a we mnie uderzyła – relacjonuje nasza rozmówczyni.
Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. Poszkodowana trafiła na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Początkowo lekarze podejrzewali pęknięcie kości ogonowej, ale skończyło się na jej stłuczeniu. Interweniowała również policja. Funkcjonariusze stwierdzili, że wina leży po obydwu stronach.
- Schodząc z chodnika, powinnam była iść lewą stroną drogi a nie prawą i za to otrzymałam mandat, natomiast dziewczyna kierująca samochodem ukarana została za niezachowanie należytej ostrożności na śliskiej drodze – tłumaczy pani Janina.
Nie kwestionuje swojej winy, ale uważa, że to samo mogłoby się wydarzyć nawet gdyby szła właściwą stroną jezdni. Jednego jest pewna - chodnik powinien być odśnieżony.
- W tej naszej Okunince lokalne władze nie poczuwają się do odpowiedzialności. Wiedzą tylko, jak ściągnąć z nas podatki i opłaty. Jesteśmy traktowani jak dojna krowa, ale zadbać o drogi i chodniki zimą nie ma komu. Chodniki zostały odśnieżone dopiero po moim wypadku. A przecież mimo zimowej pogody, podczas weekendów przyjeżdża tutaj mnóstwo ludzi, morsują i spacerują. Szczęście, że nie doszło jeszcze do tragedii – dodaje kobieta.
Właścicielem drogi jest Zarząd Dróg Powiatowych we Włodawie. Dyrektora zapytaliśmy o wyjaśnienia.
- Przy tak intensywnych opadach śniegu, jakie występują od początku roku, w pierwszej kolejności robimy wszystko, aby drogi były przejezdne, a mamy ich około 400 km. Chodniki, szczególnie te pozamiejskie, odśnieżamy w późniejszym czasie. Tak też było i w tej sytuacji. Drogi w większości utrzymujemy w standardzie piątym, wedle którego mamy do 10 godzin na usunięcie śniegu po ustaniu opadów - informuje szef ZDP Marcin Łopacki.
Napisz komentarz
Komentarze