Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama https://chelmskiewidoki.pl

Dobre serce to za mało

Ponad 20 psów przygarnęła 83-letnia mieszkanka Mszanny. Ale dobre serce to za mało. Zapchlone, zarobaczone, niedożywione, ranne zwierzęta przyciągnęły uwagę internautów. Wylał się hejt na lokalne władze, że nie interesują się staruszką żyjącą w skrajnym ubóstwie oraz jej czworonogami.
Dobre serce to za mało

„Pomocy. Są takie miejsca, o których ludzie nie chcą wiedzieć. Nie interesuje to sąsiada listonosza, wójta, księdza. Zwykłego szarego człowieka też nie, bo niby po co zaglądać komuś na podwórko, a nóż będzie oczekiwał pomocy. Po co pytać, można odwrócić wzrok i uśpić swoje sumienie, przecież to nie nasza sprawa”. Wiadomość o takiej treści otrzymaliśmy w piątek. Dotyczyła 83-letniej mieszkanki Mszanny, która, choć sama żyje bardzo skromnie z niewielkiej emerytury, opiekowała się wieloma psami. Podobno miała ich około 30. O tym, co robi i w jakich warunkach żyje, opisano w Internecie. 

- Wrzucam post z nadzieją, że znajdzie się ktoś, kto zechce pomoc tym psom i tej kobiecie, bo opieka nad tym stadem już bardzo ją przerosła – napisała internautka.

Pod postem polał się hejt pod adresem wójta, Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, a nawet sąsiadów starszej pani. Autorzy komentarzy nie przebierali w słowach. Znalazła się grupa chętnych, która postanowiła wziąć kilka psiaków od staruszki.

- To, co zobaczyliśmy na miejscu, przerosło nasze oczekiwania. Liczba psów, warunki w jakich żyją i ta bezradność człowieka – starszej około 80-letniej kobiety, która żyje w skrajnie zaniedbanym domu, bez bieżącej wody, opalająca pomieszczenia, które są legowiskami dla psów, piecem kaflowym. To wszystko trwa latami. Sąsiedzi wiedzą, gmina wie, wszyscy wiedzą, ale nikt nie pomyślał, że tam toczy się walka o przetrwanie – napisali na profilu społecznościowym.

Sprawą zainteresował się Mariusz Kluziak z Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt. Spotkał się z wójtem Janem Łukasikiem, aby wypytać o szczegóły.

- Sprawa wygląda zupełnie inaczej, niż została przedstawiona przez te anonimowe osoby z Internetu. Łatwo jest kogoś oszkalować, zamiast zbadać sprawę dogłębnie. Gmina oraz Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej wiedziały o tej pani i jej psach. Co więcej, od lat się nimi interesują i pomagają, jak tylko mogą. Są na to protokoły, które przeanalizowałem i naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Problem leży po stronie tej starszej pani. Mieszka w fatalnych warunkach, ale nie pozwala, aby ktokolwiek jej pomógł. Nie chce pomocy nawet od rodziny, bo uważa, że zależy im tylko na jej majątku – poinformował nas w piątek po południu Mariusz Kluziak.

Jak dowiedzieliśmy się od wójta, kilka dni temu odwiedzili go przedstawiciele jakiejś organizacji zajmującej się ochroną zwierząt. 

- Problem dotyczący psów jest prawdziwy, bo tych zwierząt jest tam dużo. Jeżeli chodzi o zarzuty kierowane pod adresem naszym, GOPS-u oraz sąsiadów tej pani, to są bardzo krzywdzące. Z jednej strony, nie dziwię się osobom, które przyjadą z zewnątrz i spojrzą na to podwórko. Faktycznie może wydawać się, że nikt tej kobiecie nie pomaga. Z drugiej strony, ona nie chce pomocy. Nie jest ubezwłasnowolniona, więc nie możemy zmusić jej do niczego. Chcemy wyremontować przynajmniej część domu, bo jest niewykończony, ale i tego sobie nie życzy. Mieszkańcy Mszanny zobowiązali się, że spróbują przekonać ją, aby wpuściła ekipę budowlaną. Część kosztów pokryjemy z budżetu gminy, może część z jakiejś zbiórki. Proponowaliśmy jej miejsce w Domu Pomocy Społecznej, ale nawet nie chce o tym słyszeć. Twierdzi, że ma emeryturę i sama sobie radzi – relacjonuje wójt Jan Łukasik.

Szkalującą relacją w Internecie oburzeni są też sąsiedzi staruszki. 

- To nie jest prawdą, co napisano o nas. Na ile możemy, na tyle pomagamy tej kobiecie. Nikt z nas nie odmówił tej kobiecie pomocy. Karmimy jej psy, przywozimy zakupy, kupujemy lekarstwa w aptece. Sama dałam jej trochę ubrań. Jak trzeba, to i trawę latem wykosimy na podwórku. Ale ona jest bardzo uparta i twierdzi, że tych psów nikomu nie odda, bo to jej hobby. Większość z tych zwierząt została porzucona przy trasie, a ona je przygarnęła. Nie mamy do niej o to pretensji, ale ona sobie z tym wszystkim już nie radzi – mówi sołtyska Mszanny Monika Gilowska.

Z ponad 20 psów siedem zabrały osoby przyjezdne. Trzy kolejne w piątek odebrała Chełmska Straż Ochrony Zwierząt. Pozostało jeszcze 11 psów. Strażnicy przywieźli kobiecie trochę karmy, aby przynajmniej przez jakiś czas je czym karmić.

- Suki wysterylizujemy, koszty wzięła na siebie gmina. Pozostałym czworonogom spróbujemy znaleźć nowy dom. Psy nie są jedynym problemem tej pani. Ma też krowę, a właściwie miała dwie. Jedna podczas wycielenia zdechła. Wczoraj zabrał ją Bakutil. Cielęciem zaopiekowali się sąsiedzi. Prosiliśmy ją, aby sprzedała krowę, która jej została, ale odmówiła. Nie chcielibyśmy jej odbierać siłą. Lepiej żeby sprzedała zwierzę i jakieś pieniądze za nie wzięła. Jeśli jednak nie będziemy mieli wyjścia, to krowę zabierzemy – dodał Kluziak.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama