Zgłoszenie o znalezieniu ludzkich szczątków policja otrzymała 6 grudnia ub. r. We wskazane przez świadka miejsce zostali skierowani mundurowi. Przeczesywali okolicę przez trzy dni. Nie było łatwo – krzaki, grząski, podmokły teren. Wspólnie z ochotnikami musieli wykarczować część zakrzaczeń w poszukiwaniu kości. Przez trzy dni trwała akcja pod nadzorem prokuratora z Prokuratury Rejonowej w Chełmie. Uczestniczyły w niej trzy zastępy: jeden z KMP PSP w Chełmie i ochotnicy z OSP w Kaniem i Wierzbicy, w sumie 13 osób.
Znaleziono m.in. czaszkę, dwie kości i kilkanaście odłamków. Szczątki nie wyglądały na bardzo stare. Na dodatek znaleziono w tym miejscu także elementy ubrania, m.in. stanika, co wskazywałoby na to, że denatką była kobieta, kurtkę z latarką w kieszeni, skarpetę, kozaki i resztki jakiegoś materiału...
Odnalezione szczątki zostały przekazane do Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie, gdzie przeprowadzono badania, które pomogły zidentyfikować nieżyjącą osobę. Okazało się, że mogły leżeć w krzakach zaledwie kilka lat. Podejrzewano, że to 41-letnia mieszkanka Siedliszcza, która zaginęła około 5 lat temu. Próbki DNA z zębów denatki porównano z wymazami pobranymi od jej rodziców. Przypuszczenia potwierdziły się. Makabryczna zagadka została rozwikłana. Ponieważ analiza kości nie wskazuje na to, że zaginiona została śmiertelnie pobita czy zamordowana, śledztwo kilka dni temu umorzono.
Napisz komentarz
Komentarze