Australijska spółka zarzuca naszemu państwu m.in. złamanie dwustronnej umowy inwestycyjnej zawartej między Polską a Australią. Twierdzi, że działania RP miały na celu zablokowanie rozwoju kopalń Jan Karski w Lubelskim Zagłębiu Węglowym i Dębieńsko na Górnym Śląsku. W efekcie - według Prairie - polskie władze pozbawiły spółkę całej wartości jej inwestycji w Polsce. Sprawę będzie rozstrzygał Stały Sąd Arbitrażowy w Hadze.
Żądana kwota 4,2 mld zł „obejmuje wycenę wartości szkód i utraconych przez spółkę Prairie zysków związanych z kopalniami JKM i Dębieńsko, a także naliczone odsetki związane z ewentualnymi odszkodowaniami” – podała firma w komunikacie.
Prairie Mining groziła Polsce międzynarodowym arbitrażem już w 2018 r. Australijska spółka straciła wówczas wyłączność na ubieganie się o koncesję wydobywczą. Potem Sąd Okręgowy w Warszawie stanął po jej stronie. Wydał zakaz udzielania koncesji, zawierania umów oraz udzielania koncesji poszukiwawczych, rozpoznawczych i wydobywczych wszelkim innym podmiotom niż Prairie Mining. Później karta się odwróciła, a Sąd Apelacyjny zniósł ten zakaz i koncesję uzyskał LW Bogdanka. W międzyczasie do grona przeciwników powstania kopalni Jan Karski w Kuliku dołączyli ekolodzy z Greenpeace Polska. Z ich raportu wynikało, że wydobycie węgla w naszym regionie bardzo negatywnie wpłynie na przyrodę, szczególnie w Poleskim Parku Narodowym.
Więcej znajdziecie w najnowszym wydaniu Super Tygodnia
Czytaj również: Chwycili za broń pod wpływem alkoholu - teraz grozi im więzienie
Napisz komentarz
Komentarze