Ratownicy medyczni nieraz muszą się zmagać z agresywnymi pacjentami, którzy niejednokrotnie są pijani lub pod wpływem środków odurzających.
Do takiego skandalicznego zachowania doszło 13 czerwca ub. r. w centrum Chełma. Około godziny 7 mężczyzna zadzwonił po pogotowie. Twierdził, że jego znajoma siedzi na ulicy i ma objawy padaczki, więc trzeba ją zabrać do szpitala. Kiedy przyjechali ratownicy, okazało się, że kobieta nie życzy sobie pomocy. 52-latek zaczął się awanturować. Wyzywał ratowników i wykrzykiwał niecenzuralne słowa na całe osiedle i groźby. Ratownicy próbowali go uspokoić, ale bezskutecznie. Szarpał się i rzucił się do nich, gotowy wymierzyć ciosy.
Okazało się, że furiat miał 1,5 promila alkoholu w organizmie. Po nocy spędzonej w policyjnym areszcie usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia funkcjonariuszy publicznych podczas pełnienia przez nich obowiązków służbowych oraz kierowania gróźb karalnych do ratowników.
Co ciekawe, oskarżony sam kiedyś był lekarzem i powinien docenić pracę ratowników. Tymczasem musiał tłumaczyć się przed wymiarem sprawiedliwości. Groziło mu nawet do 3 lat pozbawienia wolności. Poddał się jednak karze i sąd był dla niego łaskawszy.
Teraz czytane: Nawet 100 000 zł za powikłania po szczepieniu
Napisz komentarz
Komentarze