Sygnał o nieciekawej sytuacji części działkowiczów z Wygonu otrzymaliśmy w środę (25 sierpnia).
- Dzwoniliśmy do nadzoru wodnego z prośbą o pomoc. Mam jednak wrażenie, że nas zlekceważono, że nic się nie robi. Może coś zostało zaniedbane, a przyczyną zalania są nie tylko intensywne opady? Bobry też pewnie zrobiły swoje… Czy ktoś to kontroluje? – poskarżył się nam Czytelnik.
W Nadzorze Wodnym w Chełmie zapewniono nas, że o problemie pracownicy już wiedzą.
- Informację otrzymaliśmy od prezesa ogrodów – mówi Jarosław Kowalczyk, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie. - Nasi pracownicy natychmiast pojechali na miejsce, żeby rozeznać się w terenie. Okazało się, że zalane zostały całkowicie cztery działki. Ubolewamy bardzo nad tym, wiemy, że to strata dla tych działkowiczów, ale zapewniamy, że zrobiliśmy wszystko, co dało się w tej sytuacji zrobić.
Jak poinformował nas rzecznik, jeszcze 20 sierpnia, znając prognozy pogodowe, pracownicy Nadzoru Wodnego w Chełmie „rozpiętrzyli” jaz na Stańkowie i obniżyli poziom wody, by Uherka była w stanie przyjąć więcej wody podczas opadów. Rzeka została sprawdzona i nie znaleziono tam bobrów ani żadnych zatorów.
- Warunki pogodowe śledzimy na bieżąco, robimy, co możemy, ale nie jesteśmy w stanie zawsze wygrać z żywiołem – dodaje Kowalczyk. – Opady były bardzo silne, na dodatek do Uherki podłączonych jest 17 kolektorów, które ściągają wodę z miasta, a także oczyszczalnia, z której wpływa do rzeki oczyszczona już woda. Jej nadmiar wystąpił z koryta i zalał obniżony teren.
Kowalczyk zapewnia, że rzeka jest na bieżąco nadzorowana przez pracowników NW w Chełmie i utrzymywana – koszona, odmulana. Są wykonywane przeglądy, a usterki na bieżąco usuwane.
– Staramy się niwelować takie sytuacje, do jakiej doszło ostatnio, ale nie zawsze jest to możliwe.
Czytaj również: Okradli ludzi na 3,5 mln zł
Napisz komentarz
Komentarze