- Bronimy naszej szkoły, do której uczęszczamy już tyle czasu i nie wyobrażamy sobie jej nagle zmieniać, zwłaszcza, że jesteśmy aktualnie w klasie maturalnej. W szkole wszyscy się znamy, jesteśmy dla siebie jak rodzina. Mamy wokół dużo lasów, gdzie możemy rozwijać swoje umiejętności wojskowe. Żadna chełmska szkoła tego nie ma. Myślę, że jest o co walczyć - tłumaczyła jedna z uczennic klasy maturalnej w liceum w Dubience.
Murem za szkołą
Uczniowie obawiali się, że decyzja radnych spowoduje, że nagle będą musieli zmienić szkołę. Nic podobnego jednak im nie groziło. Projekt uchwały w sprawie zamiaru likwidacji ich szkoły przewidywał stopniowe jej wygaszanie. Ci którzy rozpoczęli naukę, będą mogli ją dokończyć w Dubience. Jedynie nie jest planowany kolejny nabór do klasy pierwszej. Jeśli więc ktoś z dziewięciorga uczniów klasy pierwszej nie otrzyma promocji do następnej klasy, będzie musiał zmienić szkołę. Uczniów drugorocznych zgodziły się przyjąć trzy szkoły w regionie, które mają profile mundurowe - w Milejowie, Bychawie i Siedliszczu. Wiele szkół nie chciało tych najsłabszych uczniów, obawiając się obniżenia poziomu nauczania.
- Zdajemy sobie sprawę, że nasze dzieci mogłyby się nie dostać do innych szkół mundurowych, bo obowiązują tam progi punktowe. Tylko Dubienka nas przyjęła i nie ma tam czegoś takiego, że ucznia nie dopuszczają do matury. W innych szkołach np. w Zamościu uczniowie mają dostęp do narkotyków. Dubienka jest mała, jest spokój - chwalił dubienieckie liceum jeden z rodziców uczniów tej szkoły. Zadzwonił do naszej redakcji, by powiedzieć o planowanym proteście.
- Dla 200 metrów drogi zlikwidować szkołę, która już funkcjonuje prawie 47 lat? To dziwna sprawa. Starosta i wicestarosta mówią, że mam się przekwalifikować. Jestem w wieku 59 lat. Mam skończone trzy fakultety. Na co mam się przekwalifikować? Może na murarza? Trudno mi powiedzieć. Muszę myśleć o życiu i nie wiem, co mam zrobić - podzielił się swoimi obawami z dziennikarzami Marek Bałanda, nauczyciel z liceum w Dubience.
Mało uczniów, poziom niski
Podczas komisji radni powiatowi spokojnie rozmawiali o zamiarze likwidacji szkoły. Klub PiS poparł pomysł, m.in dlatego, że jest tam niewielu uczniów. W przyszłym roku będzie ich już tylko 35. Bardzo małe jest też zainteresowanie tym liceum ze strony młodzieży z terenu powiatu chełmskiego. Większość to uczniowie przyjezdni, mieszkający w internacie. W przyszłym roku do tej placówki będzie trzeba dołożyć ok. 1,3 mln zł. Pracuje tam 18 nauczycieli i 10 osób z obsługi.
- Nie tylko czynnik ekonomiczny jest decydujący. Mamy tam nauczanie prawie indywidualne, a zdawalność matur jest bardzo mała - zauważyła radna Dorota Łosiewicz.
W ubiegłym roku na dziewięciu maturzystów, tylko trzech zdało maturę. Próby przekazania liceum gminie Dubienka w ubiegłym roku spełzły na niczym. Wójt Krystyna Deniusz-Rosiak nie podpisała umowy w tej sprawie, bo uznała, że jest ona dla gminy niekorzystna. Zdaniem starosty, wójt była bardziej zainteresowana przejęciem wartego kilka milionów złotych majątku szkoły, niż uratowaniem szkoły przed zamknięciem.
Na sesji o pajacowaniu i biciu w twarz
Spodziewano się zamieszek. Funkcjonariusze policji w dniu sesji strzegli porządku w chełmskim gmachu. Poprzednio, gdy Agrounia była w Chełmie, okupowała gabinet starosty. Protestujący nie chcieli wyjść z gmachu, mimo że został zamknięty. Tym razem uczniowie i przedstawiciele Agrounii zajęli miejsca na sali konferencyjnej, gdzie zwołano sesję rady powiatu. Przewodniczący rady prosił gości, by ze względu na ograniczenia związane z pandemią, wytypowali przedstawiciela do rozmów. Jego prośby pozostały bez odzewu. W sesji uczestniczyli wszyscy - uczniowie, rodzice, działacze Agrounii, w sumie kilkadziesiąt osób. Było ciasno, ale wszyscy się zmieścili. Specjalnie dla nich zmieniono porządek obrad, by ich sprawa została załatwiona jako pierwsza. Głos zabrał lider Agrounii Michał Kołodziejczak. Krytykował ostro władze powiatu, że nie mają pomysłu, jak szkołę uratować.
- Zrobiliście wszystko, żeby w pierwszej klasie liceum było jak najmniej osób! - zarzucił Kołodziejczak władzom powiatu. - Pamiętam, co pan starosta powiedział tej młodej dziewczynie, która tam siedzi na sali: "Nie pajacuj!". Jak się czułaś? Jak pan mógł tak powiedzieć! - atakował Kołodziejczak starostę, wskazując na jedną z uczennic. - Partia, którą pan reprezentuje, powołuje się na ponad 120-letnią tradycję. Jakby Witos do pana podszedł i by pana pacnął w twarz za takie zachowanie, to by się pan zastanowił, co pan robi! Pośmiewisko z urzędu pan robi! - wybuchł Kołodziejczak, zwracając się najpierw do starosty, a potem krzycząc na przewodniczącego Jarosława Walczuka.
- Co pan zrobił, żeby nie dokładać do tej szkoły?! Jak pan nie potrafi, to niech pan ściągnie te wszystkie garnitury i idzie do innej pracy! - krzyczał Kołodziejczak do przewodniczącego.
Na salę weszli funkcjonariusze policji, którzy wcześniej czekali na korytarzu. Nie musieli jednak interweniować. Po pewnym czasie się wycofali. Głos zabrała też jedna z uczennic, obrażona na starostę, że poprzednio powiedział do niej: "Nie pajacuj". Przekonywała zebranych, że nie powinien tak mówić do kobiety.
- Myślałem, że usłyszę od uczniów: poprawimy nasze wyniki, będziemy się bardziej starać, udowodnimy wam, że się staraliśmy, pracowaliśmy, chcemy, żeby ta szkoła była. Było natomiast wystąpienie polityczne pana Kołodziejczaka - skomentował rozczarowany przewodniczący rady Walczuk.
Dyskusję co jakiś czas przerywały okrzyki Kołodziejczaka i gromkie oklaski kibicującej mu młodzieży. Na koniec głos zabrał również starosta Piotr Deniszczuk. Zwrócił się bezpośrednio do lidera Agrounii.
- Mówił "pan krzykacz" o rolnictwie, o pacaniu w twarz. Nie wiem, czy to był fotomontaż, ale gdzieś w Internecie oglądałem taki obrazek. Zaliczył pan chyba w twarz, ale jak widać, nie wyciągnął pan z tego wniosku - odpowiedział starosta, czym jeszcze bardziej rozsierdził Kołodziejczaka. - Niech Bóg broni polską oświatę i polską wieś przed takimi obrońcami - dodał Deniszczuk.
Mimo protestów, uchwałę w sprawie zamiaru likwidacji liceum radni podjęli 14 głosami za, przy dwóch przeciw i jednym wstrzymującym się. To dopiero początek procesu likwidacyjnego i jeszcze dużo się może wydarzyć. Przeciwni tej uchwale byli radni Agata Radzięciak i Andrzej Zając. Wstrzymał się Jarosław Wójcicki.
Napisz komentarz
Komentarze