Na ludzkie kości natrafiono w trakcie przebudowy drogi powiatowej w Siedliskach Drugich. Zarządzono w związku z tym wykopaliskowe badania archeologiczne, którymi kierował Michał Kubera z Lubartowa. W rejonie ujawnionego starego cmentarzyska, w sześciu jamach grobowych zachowały się części szkieletów osób dorosłych oraz dwojga dzieci.
Mimo dużego zniszczenia cmentarza ustalono, iż były to groby pojedyncze. Zmarłych układano na wznak, z głową na zachód lub północny zachód. Ciała dzieci miały ręce zgięte w łokciu i ułożone na klatce piersiowej. Nie było śladów trumien.
- Źródła archiwalne nie wspominają o cmentarzu lub świątyni w bliskim sąsiedztwie badanego terenu w Siedliskach Drugich. Na mapach Heldensfelda z lat 1801-1804 miejsce to oznaczone jest krzyżem, którego na późniejszych mapach już nie naniesiono. Obecnie na terenie posesji znajduje się drewniany krzyż - informuje Paweł Wira.
Autorzy badań wysuwają dwie hipotezy. Jedna z nich wiąże cmentarz z obecnością w Siedliskach i okolicy braci polskich, którzy w tym miejscu mogli chować swoich zmarłych. Wspólną cechą nekropolii ariańskich było ich sytuowanie na wzniesieniach i z dala od ludzkich siedzib. W miejscowej tradycji nie są jednak znane przekazy o mogile ariańskiej.
Z kolei drugą przyczyną powstania w tym miejscu cmentarza mogła być zaraza wśród mieszkańców Siedlisk. W takiej sytuacji cmentarz zakładano również z dala od terenów zasiedlonych, zaś miejsce upamiętniano krzyżem.
- Na obecnym etapie nie jest możliwe określenie czasu powstania i zasięgu odkrytego cmentarza. Przy szkieletach nie odnaleziono również żadnych artefaktów, rzeczy osobistych i symboli religijnych. Ekshumowano tylko pochówki, które były w pasie drogowym, a na które natrafiono przypadkowo. Autorzy badań za bardziej prawdopodobną uznają koncepcję ariańsko-protestancką i datują cmentarzysko na okres między drugą połową szesnastego wieku a połową osiemnastego wieku - dodaje kierownik chełmskiej delegatury WUOZ w Lublinie.
Śledztwo w sprawie odnalezienia ludzkich szczątków krasnostawska prokuratura umorzyła. Z ustaleń biegłych wynika, że część zabezpieczonych kości należała do kobiety i dziecka o nieustalonej płci. Szczątki znajdowały się w ziemi co najmniej 50 lat, a poza uszkodzeniami spowodowanymi przez koparki nie miały innych mechanicznych urazów.
Napisz komentarz
Komentarze