Przypominamy: śledczy ustalili, że 41-latek od 19 marca do 18 listopada ub. r., działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadził chełmski szpital do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę ponad 63 tys. złotych. Zatrudnił się na umowę zlecenie jako ratownik medyczny, przedstawiając fałszywy dyplom oraz CV, w którym powołał się na nieprawdziwe dokumenty dotyczące jego pracy na stanowisku ratownika medycznego oraz wykształcenia.
Poza tym w czasie, gdy pracował w chełmskim szpitalu, 72 razy prowadził karetkę pogotowia, będącą na wyposażeniu Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Chełmie, mimo orzeczonego zakazu kierowania pojazdami mechanicznymi.
Mężczyzna został namierzony 18 listopada ub.r. w Chełmie przez policjantów z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. W chwili zatrzymania kierował oplem vectrą.
Policjanci sprawdzili, że posługiwał się przy tym podrobionym dyplomem potwierdzającym kwalifikacje zawodowe, a także podawał nieprawdziwe informacje dotyczące wcześniejszych swoich doświadczeń związanych z tym zawodem. Dokumenty, które przedstawił, nie budziły jednak żadnych podejrzeń osób, które go zatrudniały. Co ciekawe, jak udało nam się dowiedzieć, mimo braku medycznego wykształcenia, miał wiedzę i umiejętności potrzebne do wykonywania tego zawodu.
Nie pomogło mu jednak nawet to, że był cenionym i lubianym pracownikiem. Chełmska prokuratura sporządziła akt oskarżenia. Musiał tłumaczyć się przed sądem. Kilka dni temu zapadł wyrok w jego sprawie.
Mężczyzna podczas składania zeznań do wszystkiego się przyznał. Miał szczęście, że - jak wskazują ustalenia - nikt z pacjentów na skutek jego działań, nie został poszkodowany. Był pod dozorem policji, z czasem jednak przestał się meldować na komendzie, więc rozpoczęto poszukiwania. Po raz kolejny zatrzymany został w połowie grudnia ub.r. Funkcjonariusze natrafili na ślad mężczyzny na terenie Warszawy. Okazało się, że znów zapragnął być ratownikiem. Bez uprawnień i z podrobionym dyplomem znalazł pracę jako kierowca i ratownik medyczny w jednej z firm w Warszawie.
Wszystko wskazuje zatem na to, że 41-latka czeka kolejna rozprawa sądowa...
Czytaj także: Siostrzana miłość nie zna granic
Napisz komentarz
Komentarze