Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Chełm. Chciał wysadzić dom w powietrze. Odkręcił gaz i...

„Tego domu już nie będzie. Wyleci w powietrze!" - zagroził żonie przez telefon 61-letni chełmianin. Przyniósł z garażu butlę z gazem, odkręcił kurek i czekał na wielkie BUM! Na szczęście kobieta w porę wezwała policję. Jej mąż był pijany. Mógł doprowadzić do tragedii.
Chełm. Chciał wysadzić dom w powietrze. Odkręcił gaz i...

Do zdarzenia tego doszło w bliźniaku w Chełmie. W domu oprócz 61-latka w tym czasie nikogo nie było, ale zagrożeni byli też sąsiedzi, m.in. starsza schorowana kobieta. Nie byłaby w stanie uciekać przed niebezpieczeństwem.

Był ranek 30 listopada ub. r. Żona wyszła do pracy.  Około 7 mąż zadzwonił do niej, ale nie odebrała. Potem wykręcił numer do siostrzenicy, która mieszkała naprzeciwko, i powiedział, by zabrała dzieci i pojechała na budowę.

Małżonka oddzwoniła do niego godzinę później. Usłyszała w słuchawce: „Tego domu już nie będzie. Mam butlę z gazem, wyleci w powietrze!” Wiedziała, że po nim wszystkiego się można spodziewać. Tym bardziej że, jak się okazało, siostrzenica widziała przez okno, jak 61-latek niesie do domu butlę gazową. Zadzwoniła po policję. Przyjechali też strażacy.

Desperat siedział na krześle, pół metra dalej stała butla. Miała już odkręcony zawór. Słychać było i czuć ulatniający się gaz.

Dzięki natychmiastowej reakcji funkcjonariuszy policji i straży pożarnej nikomu nic się nie stało, choć – jak ocenił dowódca zastępu ratowniczo-gaśniczego - istniało zagrożenie wybuchem. Mieszkanie zostało przewietrzone, a mężczyzna zatrzymany.

- Badanie wykazało, że miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie – mówiła zaraz po zdarzeniu starsza sierżant Angelika Głąb-Kunysz z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.

W prokuraturze usłyszał zarzuty. Do niczego się nie przyznał i odmówił składania wyjaśnień. Decyzją sądu trafił do tymczasowego aresztu. Niebawem czeka go proces. Prokuratura skierowała kilka dni temu do sądu akt oskarżenia.

Jak się okazało podczas śledztwa, 61-latek już od 2005 roku znęcał się nad żoną psychicznie i fizycznie. Będąc pod wpływem alkoholu, szarpał ją, popychał, wyzywał, poniżał, a nawet groził, że ją pogryzie.

Niszczył jej też kwiaty w ogródku, sprzęty domowe, naczynia, trzaskał drzwiami, nie dawał jej spać w nocy.  Dręczył ją często psychicznie, straszył, że popełni samobójstwo, samookaleczał się, wieszał sznur w piwnicy, przykładał sobie nóż do ciała…

Teraz grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Niebawem rozpocznie się proces. Odpowie za spowodowanie dużego zagrożenia życia wielu ludzi.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama