Dziś po godz. 1 w nocy dyżurny włodawskiej komendy odebrał telefon od wystraszonego mężczyzny.
- Poinformował, że znajduje się na podmokłym, bagnistym terenie i nie może dalej iść, a jego telefon zaraz się rozładuje. Dodał, że znajduje się w rejonie ujścia lokalnej rzeczki do Jeziora Glinki - mówi st. asp. Kinga Zamojska-Prystupa z Komendy Powiatowej Policji we Włodawie.
Oficer dyżurny natychmiast skierował patrole na poszukiwania. Policjanci w pewnym momencie zauważyli znaki świetlne, które mężczyzna wysyłał latarką. To doprowadziło ich do zaginionego.
Ponieważ teren w tym miejscu jest podmokły, w działaniach pomagali strażacy z Włodawy. Wyciągnęli przemoczonego mężczyznę z bagna. Mieszkaniec województwa mazowieckiego powiedział, że jest wędkarzem i przyjechał na pole biwakowe przy Jeziorze Glinki.
- Kiedy obudził się w nocy, usłyszał odgłosy z dyskoteki. Myśląc, że lokal znajduje się w niewielkiej odległości, poszedł w jego kierunku, nie mówiąc nikomu, gdzie się udaje - relacjonuje zdarzenie policjantka.
Na szczęście nocna akcja zakończyła się powodzeniem. Na szczęście 54-latek nie potrzebował pomocy medycznej.
- Apelujemy, by zawsze informować osoby, z którymi przyjeżdżamy na wypoczynek, gdzie się udajemy i zabierać ze sobą naładowany telefon komórkowy. To może nam bardzo pomóc w trudnej sytuacji - dodaje starsza aspirant.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze