Na północ od Zagrzebia, na autostradzie A4, autokar wiozący pielgrzymów do Medziugorie wpadł do przydrożnego rowu. Zginęło 12 osób, a 32 zostały ranne. O śmierci zakonnicy poinformowała przełożona sióstr nazaretanek.
– Nasza siostra Janina Mateusiak zginęła w wypadku autokaru jadącego do Medjugorie 6 sierpnia 2022r. Prosimy o modlitwę za jej duszę, a także o powrót do zdrowia s. Urszuli, s. Emmanueli oraz wszystkich poszkodowanych – napisały siostry nazaretanki na swojej stronie internetowej.
Siostra Janina Mateusiak pełniła posługę w Kaplicy Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu w Kolonii Jedlnia, wraz dwiema siostrami ze Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Nazaretanki przyjechały tu w listopadzie 2019 r. na zaproszenie Fundacji Eucharystyczny Promień, która budowała tu kaplicę Wieczystej Adoracji.
– To jedyna zmarła z osób pielgrzymujących z terenu naszej Diecezji. Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie… 8 sierpnia o godz. 19 w parafii Matki Bożej Królowej Świata przy ul. Grzybowskiej została odprawiona Msza Święta za wszystkie ofiary i poszkodowanych w wypadku, a także za ich rodziny. W modlitwę włączyli się pielgrzymi Diecezji Radomskiej, którzy wraz z biskupem Markiem Solarczykiem zmierzają na Jasną Górę – mówi ks. Damian Fołtyn, rzecznik prasowy Kurii Diecezji Radomskiej.
Działalność siostry Janiny Mateusiak znana jest mieszkańcom powiatu włodawskiego. Teraz z nieukrywanym żalem żegnają bratnią duszę...
- Nie zapomnę naszego pierwszego spotkania w Wytycznie, 17 lat temu. Zawsze stała na straży porządku - zarówno podczas ciszy nocnej podczas naszych licznych wspólnych wyjazdów i rekolekcji, ale także porządku w naszych sercach, by zawsze były czyste. Była wymagająca i wspierająca jednocześnie. Wychowała całe pokolenia DMN-owiczów, którzy rozkochani w Świętej Rodzinie żyją tym charyzmatem w swoich małych Nazaretach. Wzmacniała powołania zakonne i kapłańskie, dając cudowny przykład wierności Bogu. Była niezłomna w walce z chorobą - nie pozwoliła, by nowotwór ją pokonał. Ciągle w drodze - niespełna tydzień temu jeszcze w Ziemi Świętej, a teraz już w niebiańskiej świętości - napisała na swoim profilu w portalu społecznościowym Dominika Puacz.
- Podczas naszej ostatniej rozmowy, gdy spytałam, skąd bierze siłę na tak częste pielgrzymki po ciężkiej chorobie, odpowiedziała bez namysłu: "eliksir młodości to Pan Bóg!". Nie zdołam wymienić wszystkich wspólnych chwil w Rzymie, w Żdżarach, we Włodawie, Wytycznie, Ostrzeszowie, Łukowie... Nie zdołam wymienić wszystkich jej cech, które ukształtowały mnie, gdy stawiałam pierwsze kroki w Duszpasterstwie Młodzieży Nazaretańskiej. Za troskę w ciąży i po porodzie. Za zapewnienia o modlitwie. Za nieustanne zaproszenia na kolejne pielgrzymki - dziękuję. Za 10 dni będę w Medjugorie. Dowiozę tam, Siostro, Twoje intencje... - pisze Dominika.
- Siostra Janina pracowała u nas przez 10 lat, od 1 września 1999 r. do 31 sierpnia 2009 r. Będziemy wspominać ją bardzo ciepło, bo była pogodną osobą i pełną humoru. Miała bardzo dobry kontakt z młodzieżą i gronem pedagogicznym. Była organizatorką życia wspólnotowego i młodzież chętnie angażowała się w jej działania. To wielka strata pożegnać tak wspaniałą osobę. Naprawdę nazywała się Grażyna Teresa Mateusiak, ale wszyscy znaliśmy jako siostrę Janinę i tak ją zapamiętamy - mówi Eugeniusz Omelczuk, dyrektor ZSZ nr 1 i II LO we Włodawie.
- Siostrę Janinę poznałam w 2007 roku, kiedy to zorganizowała zimowisko w Rabce. Byłam jednym z opiekunów. Jeździłam z nią później kilkakrotnie na wyjazdy wakacyjne i zimowe m.in. do Rabki, Wambierzyc, Jarosławia. Ona była świetną organizatorką, wszystko miała zawsze zaplanowane, pozałatwiane, uzgodnione. Z nią zawsze było ciekawie, radośnie i bezpiecznie. Fascynowała mnie w niej ta niesamowita umiejętność rozmawiania z młodzieżą. Te jej riposty, które leciały jak z rękawa, wszystkich nas zaskakiwały. Młodzież ceniła ją i szanowała. Siostra Janina była zakonnicą o nieprzeciętnej osobowości - silna, pełna pokoju, zawsze uśmiechnięta, o wielkim sercu i ogromnym zaufaniu Panu Jezusowi. We Włodawie nie tylko organizowała obozy terapeutyczne dla dzieci i młodzieży, ale również była moderatorką Ruchu Światło-Życie, popularnie nazywanego oazą. Ona nie potrafiła nic nie robić. Ona ciągle coś organizowała i była jak matka i dla tych małych i dla tych dorosłych... I taką ja właśnie zapamiętam - przyznaje Dorota Torbicz, mieszkanka Włodawy.
Napisz komentarz
Komentarze