Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Stachniuk Optyk
Reklama baner reklamowy

Krasnystaw. Według mieszkańców CPK to zagrożenie, nie szansa dla regionu

Najpierw znaczna część nadzwyczajnej sesji Rady Powiatu w Krasnymstawie, potem specjalna wizyta w siedzibie spółki Centralnego Portu Komunikacyjnego. Zarówno reprezentanci oburzonych mieszkańców, jak i samorządowcy z powiatu krasnostawskiego zdają się być coraz bardziej jednogłośni. Przynajmniej w postrzeganiu planowanej ogromnej rządowej inwestycji komunikacyjnej bardziej jako zagrożenie, aniżeli szansę dla regionu. Tylko czy to cokolwiek zmieni?
Krasnystaw. Według mieszkańców CPK to zagrożenie, nie szansa dla regionu
Spotkanie dla alibi, czyli CPK robi dobrą minę do złej gry

Źródło: Starostwo Powiatowe w Krasnymstawie

Mieszkańcy, których ta inwestycja dotknie najbardziej, błagają wręcz samorządowców o pomoc. Ci zdają się to zauważać, stąd m.in. decyzja o zwołaniu sesji nadzwyczajnej czy gremialnym wyjeździe do siedziby CPK przedstawicieli różnych środowisk zafrasowanych problemem inwestycji.

 

Nie do końca owocna wizyta krasnostawskiej delegacji w CPK

Podczas spotkania, które zorganizował starosta krasnostawski Andrzej Leńczuk, delegacja (ponownie) przekazała listę oczekiwań lokalnych społeczności z terenu powiatu. Należały do nich m.in.: maksymalna ochrona infrastruktury mieszkaniowej, zachowanie integralności gospodarstw rolnych, właściwe zabezpieczenie komunikacyjne terenów przecinanych trasą szybkich kolei oraz ochronę dziedzictwa kulturowego. Eufemizmem byłoby stwierdzenie, że strona przeciwna przyjęła postulaty z oziębłym zainteresowaniem. De facto jedynym konkretem, jaki udało się uzyskać w czasie wyjazdu, była informacja, jakoby termin wykonania ostatecznego wariantu przebiegu trasy został przesunięty do końca grudnia tego roku. Przynajmniej taka wersja obowiązuje na chwilę obecną...

Warto zaznaczyć, że skład delegacji był naprawdę przekrojowy. Prócz organizatora wyjazdu – starosty Leńczuka, obecni byli przedstawiciele komitetu protestacyjnego Mariusz Wrona i Maria Kowalczyk,  poseł na Sejm RP Teresa Hałas, przewodniczący Rady Powiatu Krasnostawskiego Witold Boruczenko, radny powiatowy Leszek Janeczek, zastępca burmistrza Krasnegostawu Krzysztof Sugalski, burmistrz miasta i gminy Izbica Jerzy Lewczuk, wójt gminy Łopiennik Górny Artur Sawa, Dariusz Harmas, kierownik referatu budownictwa, gospodarki przestrzennej i ochrony środowiska gminy Krasnystaw i Mariusz Frąc, naczelnik wydziału architektury i budownictwa krasnostawskiego starostwa. 

 

Sesja nadzwyczajna, czyli głos mieszkańców, a odzew projektantów

Dzień wcześniej odbyła się sesja nadzwyczajna i na niej też poruszano ten temat. Pochylono się nad wieloma jego aspektami. Na początku starosta Leńczuk zwrócił uwagę, że w całym procesie ewidentnie zabrakło wizyty projektantów „w terenie” i ta decyzja przynosi dziś szeroko zakrojone konsekwencje w postaci niezadowolenia społecznego. 

Przewodniczący Witold Boruczenko wskazał zaś, że istnieje „kolizja” proponowanych wariantów trasy z planowanym projektem powstania na terenie powiatu zbiorników wodnych. Dodatkowo jego zdaniem można przeprowadzić trasę inaczej, po glebach gorszej klasy i lasach państwowych, bez konieczności wysiedlania tak wielu osób. Wyraził także swoje poparcie i współczucie względem protestujących, gdyż sam jest w podobnej sytuacji w związku z budową drogi S17.

Ciekawe obserwacje wysunął Zygmunt Karczewski ze Stężycy, również mieszkaniec sprzeciwiający się takiej formie inwestycji kolejowej:

-Projekt tras przebiega przez najlepsze gleby w naszym powiecie. Inwestycja przecina działki pod ukosem. Nie będzie możliwości uprawy tej ziemi. Tym samym pozbawia się wielu ludzi nie tylko domów, ale i możliwości utrzymania. Gdyby umieścić trasę po prawej stronie Wieprza, byłoby znacznie lepiej. Warto także zwrócić uwagę, że ustawa inaugurująca cały pomysł podjęta została w 2018 roku. Tymczasem pierwsze konsultacje online odbyły się dopiero w 2020 roku. Przez te 2 lata nikt nie kontaktował się ani z samorządami, ani ze stroną społeczną. Z polityków do tej pory nikt nie chce z nami rozmawiać. Minister Sasin, z którym od miesięcy próbujemy się spotkać, jest nieosiągalny – powiedział mieszkaniec Stężycy.

Pan Zygmunt od początku nie wierzył także w powodzenie spotkań z samymi przedstawicielami CPK:

-Te rozmowy do niczego nie prowadzą. Przedstawiciele spółki prezentują nastawienie jakby tworzyli mieszkańcom „raj na ziemi”. Nie wiem dokładnie, kto wpadł na ten pomysł, ale zdecydowanie jest to efekt megalomanii. Poza tym jest to zupełna odwrotność obecnie panujących trendów komunikacyjnych. Od wielu lat ludzie nie korzystają w sposób masowy z kolei – dodał reprezentant protestujących.

 

Relacja korzyści do strat ewidentnie nie korzystna...

Inną przedstawicielką komitetu protestacyjnego była Maria Kowalczyk, mieszkanka Małochwieja Małego. W czasie sesji zwróciła uwagę, że przez nieomal 115 lat decydenci zawiadujący kolejami, pomimo usilnych próśb lokalnych społeczności, po dziś dzień nie zabezpieczyli przejazdu przez tory w jej miejscowości. Co rusz ma tam miejsce jakiś wypadek. Teraz natomiast dzięki CPK problem zmierzy w zupełnie odwrotnym kierunku i zgodnie z zaproponowanymi projektami przejazd zostanie całkowicie zamknięty. Pani Maria twierdzi, że taka decyzja „wyklucza komunikacyjnie Małochwiej Mały”. Co więcej, jest ona zdania. że zwiększy to migrację młodych osób do większych aglomeracji, co tylko spotęguje już istniejący problem. Mieszkanka Małochwieja zwraca uwagę także na kilka niezwykle istotnych aspektów:

-Skoro nie będziemy mogli jeździć obecnym przejazdem, to jak mamy dojechać do Krasnegostawu? Powiedziano nam, że będziemy musieli jeździć objazdem, przez Wólkę Orłowską, ale nie nadaje się on do transportu ciężkiego. Tymczasem w Małochwieju są firmy, do których z całej Polski i Europy przyjeżdżają ciężarówki. A nasze bezpieczeństwo? Służby np. karetki, będą do nas docierały 6 minut dłużej. Tymczasem niejednokrotnie o życiu decydują sekundy. Tak samo nie wiadomo co z placówką „Nasz Dom” w Tuligłowach – stwierdziła. Swoją wypowiedź pani Maria skwitowała zaś dosadnym: „U nas szybka kolej ma się nie zatrzymywać. Więc po co nam to?”.

 

Minorowe nastroje

Czy ta wizyta coś zmieni? Zapytaliśmy o to przedstawicieli komitetu protestacyjnego. 

-Odnieśliśmy nieodparte wrażenie, że nasza wizyta miała dla przedstawicieli CPK jedynie wymiar propagandowy. Nie widzimy z ich strony jakiejkolwiek woli do dialogu, nie wspominając już o ustępstwach na korzyść mieszkańców. Ewidentnie da się wyczuć ich przywiązanie wyłącznie do jednego z proponowanych przebiegów trasy kolejowej, tzw. wariantu czerwonego. Nie mam pojęcia, co zrobimy, ludzie są coraz bardziej załamani. Ta inwestycja jeszcze się nie zaczęła, a już rujnuje ludzkie życie. Przeszło 100 domów na terenie naszego powiatu będzie przeznaczonych do wyburzenia pod tę inwestycję, a nie wiadomo ile ulegnie zniszczeniu dodatkowo, np. wskutek drgań od szybkiej kolei – powiedział nam Mariusz Wrona. 

 

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ghost 10.10.2022 08:24
Jakiś ten artykuł taki nie za bezstronny... Czuć w nim panikę naszych zachodnich sąsiadów przed rozwijającym się TenKrajem taniej siły fizycznej....

Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama