Po trzech latach sprawa tygrysów, które utknęły na przejściu granicznym w Koroszczynie trafiła do sądu. Za sytuację sprzed trzech lat odpowiedzieć ma trzech obcokrajowców i dwóch polskich weterynarzy.
Transport 10 tygrysów, jadących z Włoch do Rosji pod koniec października 2019 roku, utknął na granicy z Białorusią, na przejściu w Koroszczynie. Jeden z tygrysów padł w transporcie. Czemu transport w Koroszczynie utknął? Okazało się, że kierowcy z Włoch nie mieli wiz, a zwierzęta odpowiednich oryginalnych certyfikatów wydawanych przez stronę włoską, których wymagają służby celne Białorusi.
Walka o zabranie zwierząt z przejścia granicznego trwała cztery dni. Część trafiła do ogrodów zoologicznych w Hiszpanii, dwa zostały w Polsce.
Sprawą zajęła się prokuratura. Już w listopadzie 2019 postawiła pierwsze zarzuty. Usłyszał je wówczas graniczny lekarz weterynarii Jarosław N. - Prokuratura w toku prowadzonego śledztwa w sprawie tego transportu postawiła Jarosławowi N. zarzuty z art. 231 kk. Grozi mu pozbawienie wolności do lat 3. Decyzją prokuratora został też odsunięty od wykonywania obowiązków służbowych – informowała wówczas Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Weterynarz nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.
W piątek, 14 października Prokuratura Okręgowa w Lublinie poinformowała o przesłanym do Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej akcje oskarżenia wobec pięciu osób. W komunikacie przesłanym do Polskiej Agencji Prasowej informuje o zarzutach. Na ławie oskarżonych zasiądzie obywatel Rosji Rinat V., opiekun zwierząt w transporcie i jego organizator i dwóch włoskich kierowców. Cała trójka oskarżona została o znęcanie się nad zwierzętami, m.in.. poprzez nie zapewnienie zwierzętom odpowiedniego transporty i warunków.
Przed sądem stanie też dwóch polskich weterynarzy granicznych. Prokuratura zarzuca im niedopełnienie obowiązków. Oprócz Jarosława N. odpowiadać będzie przed sądem również Eugeniusz K., który przeprowadzał kontrolę weterynaryjną zwierząt i zdaniem prokuratury nie sygnalizował uchybień w transporcie ani dobrostanie zwierząt oraz jak podaje w komunikacie dla PAP Agnieszka Kępka, rzecznik PO w Lublinie: „(...) utrzymując je w niewłaściwym stanie bytowania, doprowadził też do znęcania się nad zwierzętami”. - Pomimo przeprowadzenia badań nie zareagował i nie podjął działań, które miały na celu poprawę warunków bytowych tych tygrysów – informowała 14 października media prokurator Kępka.
Z informacji przekazanych przez prokuraturę wynika, że oskarżeni nie przyznali się do stawianych zarzutów. Grozi im do 3 lat pozbawienia wolności.
Napisz komentarz
Komentarze