Kilka godzin po wybuchu w Przewodowie o dwóch eksplozjach opowiadał mieszkaniec pobliskiego Chłopiatyna.
– Mieszkam jakieś 6 km w linii prostej od Przewodowa. We wtorek po południu usłyszałem dwa głośne wybuchy. Najpierw jeden, a kilka sekund potem drugi. W pierwszej chwili pomyślałem, że mógł eksplodować gaz. Ale po drugim wybuchu odrzuciłem tę hipotezę – mówi mieszkaniec Chłopiatyna.
– To był jeden wielki huk, zatrzęsły się okna, podłoga. Wyszłam na balkon i z okna od razu zobaczyłam dym. Unosił się przez kilkanaście minut – opisuje pani Aleksandra z Przewodowa.
- Co naprawdę wydarzyło się w Przewodowie? Czy w suszarnię uderzyła zabłąkana rakieta przeciwlotnicza?
– W pierwszej chwili nikt z miejscowych nie przypuszczał, że w suszarnię zbóż w Przewodowie mogły uderzyć rakiety. Ale niedługo potem w wieczornych serwisach i programach informacyjnych była to główna informacja. Tylko jaki cel miałby Putin, by swoje rakiety kierować na Przewodów w suszarnię zbóż – powątpiewa mieszkaniec Przewodowa.
Trzeci mężczyzna cudem ocalał
Kilka dni po eksplozji, która zabiła 2 mieszkańców gminy, krąży opowieści, że mogły być 3 ofiary.
– Mogła być trzecia ofiara. Do suszarni przywiózł kukurydzę jeszcze jeden rolnik, rozładował ją z przyczepy i odjechał. Minęli się z tym, który wjechał z kukurydzą po nim. Ten drugi i kierownik suszarni zginęli w wybuchu. Ocalał rolnik, który zdążył odjechać jakieś 150 metrów od miejsca eksplozji. To on zawiadomił służby medyczne. A z Bogdanem z Setnik przepracowaliśmy razem ze 30 lat w innym miejscu – mówi mieszkaniec Setnik, z którym rozmawiałem podczas pierwszej uroczystości pogrzebowej, w sobotę, przed kościołem parafialnym w Przewodowie.
Inny uczestnik uroczystości, prawdopodobnie mieszkaniec Przewodowa, patrzy nieufnie i nie chce się przedstawić – mówi o jeszcze jednym leju po wybuchu pocisku.
– Prawdopodobnie jest jeszcze jeden krater po wybuchu rakiety, gdzieś w polach kukurydzy. Ponoć tego leja wojskowi szukają – mówi anonimowo mieszkaniec gminy Dołhobyczów.
– Nic nie wiem o drugim leju po pocisku rakietowym na naszym terenie, ale jestem pewien że były dwa wybuchy – zaznacza wójt gminy Dołhobyczów, Grzegorz Drewnik.– Sam słyszałem dwa wybuchy, a byłem w odległości kilku kilometrów od eksplozji. Każdy mieszkaniec okolic potwierdza, że były dwie eksplozje. I to nie w jednym miejscu, ale w rożnych lokalizacjach. I na pewno nie było to żadne echo, ani nic podobnego. Dwa wybuchy w kilkusekundowym odstępie czasu - podkreśla wójt gminy Dołhobyczów.
Sołtys sołectwa Przewodów Ilona Machejko dodaje, że też nie słyszała nic o drugim kraterze po wybuchu drugiego pocisku.
– Ale może rozpowiadają to osoby, które szukają popularności za wszelką cenę. Oglądaliśmy telewizyjne relacje z Przewodowa. I zdarzało się, że wypowiadały się osoby podające się za mieszkańców, a tak naprawdę nie są znane w tutejszej społeczności. Jesteśmy stanowczo przeciw szukaniu taniej sensacji i to kosztem mieszkańców Przewodowa, którzy mocno przeżyli to, co się tutaj stało. Niektórym szalenie trudno otrząsnąć się z tej tragedii. Ogromnie żal tych, którzy zginęli, byli tu znani i przez wielu mieszkańców Przewodowa i Setnik bardzo lubiani. Jednocześnie niezmiernie trudno pojąć, jak doszło do takiego nieszczęśliwego i tragicznego – wypadku podkreśla sołtys Przewodowa Ilona Machejko.
Trzy przyczyny traumy po eksplozji
Wójt gminy Dołhobyczów Grzegorz Drewnik zaznacza, że nie spotkał się z innymi opiniami wśród mieszkańców, jak te dotyczące nieszczęśliwego wypadku.
– Śledztwo i oględziny na miejscu wybuchu były prowadzone na tyle długo i szczegółowo. Dokładnie przesiewano wszystko w okolicach eksplozji. Mam nadzieję, że okoliczności tej tragedii zostaną dokładnie wyjaśnione i potwierdzi się hipoteza o zbłąkanej rakiecie obrony przeciwlotniczej. Bo każde inne ustalanie mogłyby być jeszcze bardziej tragiczne w skutkach – uważa wójt gminy Dołhobyczów.
Grzegorz Drewnik dodaje, że po ostatnich tragicznych wydarzeniach z 15 listopada gminę Dołhobyczów można podzielić na dwie części; tę bezpośrednio dotkniętą tragedią – jak Przewodów i Setniki – oraz pozostałą część gminy.
– Cała reszta funkcjonuje normalnie, jeżeli przyjmiemy hipotezę – obecnie najbardziej prawdopodobną – że to był wypadek, błędy wojskowego sprzętu, ślepy los, a nie działanie z rozmysłem. Natomiast Przewodów i Setniki dotknięte są o wiele bardziej tragedią i to z kilku powodów. Przede wszystkim zginęli dwaj mieszkańcy tych miejscowości, osoby znane tam i związane z miejscowymi społecznościami. Kolejną rzeczą jest pewnie jakaś trauma związana z duża liczbą funkcjonariuszy różnych służb, którzy przewinęli się w ostatnim czasie przez obydwie te miejscowości, a także rzesze dziennikarzy z największych polskich rozgłośni i stacji telewizyjnych oraz korespondenci różnych mediów europejskich i światowych. Nigdy przedtem nie było tutaj takiego najazdu i ruchu. Kolejną kwestią jest to, że miejscowi ludzie wciąż zastanawiają się, co by się stało, gdyby pocisk rakietowy spadł i wybuchł kilkaset metrów dalej, tam gdzie są dwa osiedla: Stare i Nowe. Obydwa zamieszkuje kilkadziesiąt rodzin, w sumie około 300 osób. Wtedy skutki eksplozji mogłyby okazać się jeszcze bardziej tragiczne – mówi wójt gminy Dołhobyczów Grzegorz Drewnik.
Panika po wybuchu już opadła
Tuż po wybuchu rakiety w Przewodowie dało się słyszeć pogłoski o tym, że niektórzy mieszkańcy zamierzają wyjechać z tej miejscowości, by szukać bezpieczeństwa z dala od granicy, za którą od kilu miesięcy toczy się regularna wojna.
– Początkowo docierały do mnie takie pogłoski. Ale pewnie były powodowane paniką tuż po wybuchu i niejasnościach dotyczących tego, kto wystrzelił rakietę, które potęgowały różne obawy mieszkańców. Pogłoski o wyjeździe nie pochodziły od konkretnych osób, a jako opowieści z drugiej i trzeciej ręki. Nic nie wskazuje na to, by mieszkańcy tych terenów zamierzali stąd grupowo emigrować – zaznacza wójt gm. Dołhobyczów Grzegorz Drewnik.
Czytaj także:
- Ukraińska rakieta była wystrzelona w kierunku rakiety rosyjskiej
- Wybuch w Przewodowie. Rozmawialiśmy z mieszkańcami wsi. Mają więcej pytań niż odpowiedzi
- Tragedia w Przewodowie. Zginął pracownik suszarni i miejscowy rolnik
- Powiat chełmski. Posiedzenie sztabu krysysowego. Starosta uspokaja: mieszkańcy powiatu są bezpieczni
Napisz komentarz
Komentarze