Konflikt między leśnikami a mieszkańcami sołectw, w których trwa wycinka drewna, omawiany był na komisjach rady gminy. Zdaniem przewodniczącej Rzepeckiej, po ulewach lepiej widać, jak zdewastowane są drogi gminne, którymi wywożone jest drewno z lasu.
Leśnicy psują, niech remontują
- Nie można im pobłażać. Nie możemy pozwalać, żeby nadleśnictwo w taki sposób traktowało nasze drogi. Modernizujemy je, a za chwilę będziemy musieli przeznaczać na nie kolejne pieniądze - uważa przewodnicząca.
Jak zauważył radny Wacław Bejda, nadleśnictwo z Jagodna, gdzie jest sporo terenów leśnych, wjeżdża na gminną drogę samochodami o tonażu 20 ton.
- Natomiast nam nie pozwalają nawet do lasu wjechać. Nie możemy wywieźć drewna z lasów chłopskich - skarży się radny Wacław Bejda.
Bejda miał trudności z przejazdem drogą powiatową przez las do Poczekajki. Nie mógł już wrócić tą samą rozjeżdżoną, błotnistą drogą, więc wjechał w drogę leśną w kierunku Okszowa. Spotkała go tam straż leśna i ukarała mandatem. Jak mu wyjaśniono, nie ma prawa wjechać do państwowego lasu końmi, traktorem ani nawet motorowerem.
Jak się okazuje, wójt Dariusz Ćwir rozmawiał z nadleśniczym na temat dróg gminnych, z których korzystają odbiorcy drewna, a nawet złożył wniosek w sprawie dofinansowania do remontu drogi do Radzanowa.
- Muszą się dołożyć, bo korzystają z tej drogi. Powinno tam być wykonane stabilnie podłoże, żeby później nie dochodziło do uszkodzeń nawierzchni - zapewnia Ćwir.
Władze gminy wystąpiły również do Nadleśnictwa Chełm o dofinansowanie do dróg na terenie Podchylinia, Petryłowa i na terenie innych sołectw, gdzie jest wywożone drewno z lasów.
- Możemy złożyć również wniosek o korzystanie z dróg leśnych przez mieszkańców, którzy mają swoje lasy. Jeżeli my zezwalamy na korzystanie z naszych dróg gminnym Lasom Państwowym, to powinno się odbywać również w drugą stronę - popiera wniosek Bejdy Ćwir.
Zobacz też: Lekarz skazany za śmierć dziecka
Z ustawą się nie dyskutuje
- Zakaz wjazdu do lasu nie jest widzimisię któregoś z pracowników. Reguluje to ustawa o lasach. Przy drodze nie musi nawet stać znak zakazu. Jeżeli jest to wąska dróżka pośród drzewostanu, wiadomo, że jest to droga leśna. Nie ma więc co się dziwić, że kierowca otrzyma mandat - mówi Mirosław Gwardiak, zastępca leśniczego w Nadleśnictwie Chełm.
Za złamanie zakazu grozi mandat w wysokości od 50 zł do 500 zł.
- Nie musi to być mandat, może być pouczenie - zapewnia Gwardiak.
Temat współpracy z gminą Sawin zapewne będzie analizowany, gdy do nadleśnictwa dotrze pismo od wójta.
Nawet jeśli w kwestii wjazdu do lasu dojdzie do porozumienia z gminą Sawin, leśnicy dość stanowczo będą nadal egzekwowali zakaz wstępu do lasu, gdzie odbywa się wycinka. Głównie ze względów bezpieczeństwa. Upadające drewno może odbić nawet na odległość 20 do 30 metrów. Lepiej, żeby nikogo postronnego w pobliżu nie było. Dotyczy to również grzybiarzy.
- Podszedł do nas niedawno starszy człowiek i mówi, żebyśmy na niego uważali, bo on tu grzyby zbiera - opowiada jeden z pilarzy. Mężczyzna zlekceważył mijane tablice z ostrzeżeniem dotyczącym wycinki, bo odbywała się w miejscu, gdzie co roku rosły grzyby. Ryzykował życiem, podchodząc do pracujących pilarzy.
Napisz komentarz
Komentarze