Kurz wcale nie opadł. Trzeba walczyć dalej
Jeden z organizatorów protestu, Stefan Brzuchala, twierdzi, że wbrew obiegowym opiniom kryzys w polskich gospodarstwach wcale się nie skończył, a wręcz przeciwnie – do zestawu starych problemów doszły nowe. Przed rokiem polscy producenci narzekali na niskie ceny skupu, które wówczas spowodowane były głównie napływem słabej jakości płodów zza naszej wschodniej granicy. Teraz na opłacalność wpłynąć mają regulacje, które planuje wprowadzić europejska administracja.
Rolników niepokoją między innymi zapowiedzi dotyczące zawarcia umowy pomiędzy U, a zrzeszeniem Mrcosur. W skład tej powołanej na początku lat 90. struktury wchodzą kraje Ameryki Południowej. W tej chwili pełnoprawnymi członkami są: Argentyna, Boliwia, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj i Wenezuela. Status państwa stowarzyszonego (czyli takiego, które korzysta ze strefy wolnego handlu, ale nie korzyści wynikających z unii celnej – przyp. red.) posiadają natomiast: Chile, Peru, Ekwador, Kolumbia, Gujana i Surinam.
Zdaniem producentów umowa o wolnym handlu pomiędzy UE a Mercosur wpłynie negatywnie na kondycję polskiego rynku rolnego, ponieważ zostanie wprost zalany produktami obcego pochodzenia, wypierając tym samym żywność produkowaną przez naszych, rodzimych producentów.
- Naprawdę trudno to zrozumieć. Przecież po to współtworzyliśmy europejską politykę rolną, aby wprowadzać na wspólnotowy rynek bezpieczną, dobrej jakości żywność. Nie bez znaczenia pozostawał również aspekt ekonomiczny, ponieważ produkty miały być sprzedawane po cenie przystępnej dla przeciętnego konsumenta. Tymczasem zaplanowano już wprowadzenie na nasz rynek produktów spoza UE, które nie muszą spełniać w zasadzie żadnych wymagań. Produkty te uprawiane są często przy użyciu środków ochrony roślin, które u nas zakazane są od wielu, wielu lat – zaznacza Brzuchala.
Jednym przykręcają, a innym poluzowują "śrubę"
Rolnicy zauważają też inne problemy. Mówią między innymi o paszach, którymi są, a w zasadzie muszą być karmione zwierzęta wewnątrz wspólnoty. Uważają, że niezdrowa konkurencja dotknie wkrótce także tego obszaru.
- W innych krajach pasze oraz środki wykorzystywane do leczenia zwierząt nie przechodzą tak restrykcyjnych kontroli, jak u nas. Inne są też standardy związane chociażby z pakowaniem i przechowywaniem żywności. Przecież obowiązujące nas procedury wypracowano po to, aby konsumenci otrzymywali bezpieczną żywność. Teraz próbuje się to przekreślić. W imię czego? - docieka rolnik.
Tym samym na proponowanych przez UE rozwiązaniach stracą wszyscy – i rolnicy, którzy nie będą stanowili dla Mercosur w zasadzie żadnej konkurencji, jak i konsumenci, na stołach których pojawią się niesprawdzone produkty.
Regulacje, regulacje, regulacje...
Na tym jednak długa lista bolączek się nie kończy. Polskie rolnictwo umiera także przez zapisy związane z tzw. Zielonym Ładem. Dlaczego? Europejska administracja chciałaby, aby spod produkcji zostało wyłączone 4, a docelowo 10% wszystkich gruntów rolnych.
- Do tego należy dopisać również ograniczenia związane ze stosowaniem środków ochrony roślin. Mówi się o tym, że ograniczenia mają osiągnąć poziom nawet 50%. Niepokoi nas również pomysł zalewania rolniczych gruntów. To urzędnicy z Brukseli podejmą decyzję o tym, czy zalać wodą użytkowane przez rolnika pole, czy też nie. Jaka to skala? W Polsce mówimy o 400 tys. ha takich gruntów – podkreślają producenci.
Jednym słowem - o wszystkim zdecyduje już wkrótce urzędnik. Będzie decydował o tym, co może zasiać na swoim polu rolnik, a czego mu zasiać nie wolno. Podobno pod uwagę brane są nawet takie rozwiązania, jak konieczność wykonywania specjalnych zdjęć rozsypanego na polu obornika.
Rolnicy alarmują też w sprawie stale pogarszającej się kondycji sektora związanego z hodowlą zwierząt. Odbudowa i rozwój hodowli to ich zdaniem klucz do utrzymania opłacalności.
- Niestety – rolnictwo to system naczyń połączonych. Nie sposób wykluczyć jednego elementu w taki sposób, żeby nie wpłynęło to na inne. Jeśli zmiany będą postępowań, to naszym zdaniem doprowadzi to po prostu do upadku polskiego rolnictwa. My mamy już po ok. 60 lat, ale są młodzi, którzy naprawdę nie zdają sobie sprawy z zagrożeń, jakie wiążą się z nową, europejską polityką. Protestujemy także dla nich – podkreśla pan Stefan.
Co jakiś czas na wiodącą w kierunku Hrubieszowa szosę wyjeżdżać będzie kolumna jadących wolno ciągników. Można się więc spodziewać czasowych utrudnień w ruchu drogowym.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze