- Opisywana droga gminna połączona jest z drogą wojewódzką nr 838, która biegnie od krajowej w kierunku Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego. Chodziło o niedrożny przepust, woda nie mogła swobodnie przez niego przepływać i tworzyły się rozlewiska - informuje burmistrz Zonik. - Woda występowała na asfalt. Obecnie panują dosyć niskie temperatury, a więc łatwo mogło dojść do oblodzenia jezdni, co spowodowałoby bardzo duże zagrożenie. Nie mogliśmy jednak wykonać tych prac samodzielnie, ponieważ zarządcą przepustu jest Zarząd Dróg Wojewódzkich w Lublinie.
Walka o udrożnienie obiektu trwała w sumie trzy dni. Prace udało się zakończyć dopiero dzisiaj. Cały proces wydłużyłby się jednak znacznie, gdyby nie pracownicy i sprzęt urzędu miasta.
- Okazuje się, że aby wykonać niezbędne prace, zarząd musiałby ogłaszać przetarg na wykorzystanie koparki. Trudno zatem powiedzieć, jak długo jeszcze musielibyśmy się zmagać z tym problemem. Zaproponowałem pomoc ze strony urzędu, udostępniłem pracowników i sprzęt. Pomogła także osobista interwencja członka zarządu województwa lubelskiego Zdzisława Szweda. Przepust jest już drożny, może spełniać swoją funkcję. Przyznam jednak, że znajdowały się w nim dosyć "niespodziewane" rzeczy... – wyjaśnia dalej włodarz Siedliszcza.
Z problemem niedrożnego przepustu władze gminy oraz mieszkańcy zmagali się od dłuższego czasu. Był również szeroko omawiany podczas ostatniej sesji rady miasta, jaka miała miejsce 26 stycznia. Władze przekonują jednak, że ewentualne niebezpieczeństwo udało się już zażegnać.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze