Reklama bielizny przy sklepie tuż przy przejściu dla pieszych na deptaku znów została pomazana. Tym razem w sposób dość ciekawy. Ktoś niekompletnie ubranej kobiecie namalował czarną farbą jakby siateczkę koronkową na piersiach i biodrach. Zastanawialiśmy się nawet, czy nie jest to prowokacja…
- Nie, zapewniam, to nie jest nasza prowokacja, to wandalizm – powiedziała nam sprzedająca w sklepie pani. – Już drugi raz ktoś nam pomazał tę reklamę. Znów trzeba będzie zmywać…
Niestety, sklep nie ma zamontowanej kamery na zewnątrz. Jest, co prawda, na deptaku miejskim monitoring, ale jakoś nikt nie wierzy w jego skuteczność, jak również w to, że wandali będzie ścigać policja.
Przekonał się o tym Rafał Grzech, właściciel sklepu i serwisu rowerowego „Piękny Grzech”. Ktoś notorycznie niszczy mu szyld. Ostatnio został pomazany tuż przed końcem ubiegłego roku.
- Niska szkodliwość czynu nie jest ścigana przez policję. Ja sam mam podejrzenia, kto to robi, pewna starsza pani. Nie dość, że to wandalizm, to na dodatek brak poszanowania dla mojego nazwiska...
Ten kontrowersyjny temat komentują na facebook’u mieszkańcy miasta:
- W Chełmie działa jakaś pseudo grupa katolików emerytów wandali. Notorycznie zamazują "pięknego Grzecha" na stacjach do rowerów, np. przy parku wodnym. Kiedyś widziałam, jak babeczka w wieku emerytalnym zamazywała i tłumaczyła nam, że "jak grzech może być piękny?" Co najlepsze, sama przyjechała rowerem. Pani działa po godz. 2. Jak widać "akcja" jest na szerszą skalę… - pisze jedna z kobiet w komentarzu.
Niektórzy natomiast zauważają, że kobieta w bieliźnie wisi na deptaku „na trasie” pewnego ruchu religijnego, więc może kogoś bardzo „kłuła” w oczy…
- I właśnie przez takie rzeczy przydałby się w Chełmie porządny monitoring... Wtedy sprawcy może nie czuliby się aż tak bezkarni – dodaje ktoś inny.
Problem z wandalami „stojącymi na straży moralności” ma także Lublin. Czarną farbą zasłonili piersi i podbrzusze nagiej kobiety, umieszczonej przez artystę o pseudonimie Żbik na kładce przy ul. Sowińskiego. „Na dodatek osoba ingerująca w street art umieściła na ciele joginki napis „art. 258”, który odnosi się do udziału w zorganizowanej grupie i związku przestępczym” – czytamy w Dzienniku Wschodnim.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze