Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama baner reklamowy

Gm. Dubienka. Gmina dopłaca do wody i ścieków. Dlaczego?

Zagadnienie wysokości dopłat do 1m3 dostarczanej wody i odprowadzanych ścieków pojawiło się podczas ostatniej sesji rady gminy. Niektórzy radni stwierdzili, że koszty związane z obsługą wodno-kanalizacyjną są znacznie wyższe niż w ościennych samorządach, a to dlatego, że nie wszyscy mieszkańcy podłączyli swoje gospodarstwa do istniejącej sieci kanalizacyjnej. Czy mają rację?
Gm. Dubienka. Gmina dopłaca do wody i ścieków. Dlaczego?
zdjęcia ilustracyjne

Autor: Pixabay

Zgodnie z informacją, jakiej udzieliła w tej sprawie skarbnik gminy Elżbieta Karpiuk, gmina ma obecnie dopłacać do ceny wody i ścieków ok. 70 tys. złotych rocznie. Do 1m3 dostarczanej wody samorząd "dorzuca" obecnie 0,56 zł, natomiast kwota dopłaty do 1m3 odprowadzanych ścieków kształtuje się obecnie na poziomie 5,60 zł. W sumie do wody gmina dopłaca rocznie ok. 30 tys. złotych, natomiast do ścieków blisko 40 tys. złotych. Tym samym ceny dla mieszkańców kształtują się na następujących poziomach – 5,40 zł za 1m3 wody oraz 19,09 za 1m3 ścieków.

Radny Andrzej Kiriew zauważył, że ceny na terenie gminy są, w porównaniu do innych samorządów powiatu chełmskiego, dosyć wysokie i postulował, aby rada obecnej lub przyszłej kadencji próbowała zareagować na te niepokojące trendy.

- Sądziłem, że wybudowanie nowej oczyszczalni ścieków sprawi, że te ceny będą bardziej przystępne dla każdego mieszkańca. Tak się nie stało. W gminie Żmudź za ścieki płaci się 5,60 zł. W Białopolu – 9,40 zł. W Dorohusku stawka za 1m3 ścieków to 8,60 zł. W gminie Kamień mieszkańcy płacą za ścieki 5,15 zł. Nasza stawka to prawie trzykrotność cen przyjętych w innych samorządach – zauważył radny Kiriew.

Zauważył również, że obecnie samorząd może pozwolić sobie na taką dopłatę, ale czy będzie w stanie wygospodarować podobną kwotę za rok lub dwa lata? Tego nie można być pewnym. Kiriew nie omieszkał powiedzieć i o tym, że część gminy nie posiada w ogóle wodociągu.

- Dopłaty są czymś dobrym, jeśli mogą z nich skorzystać wszyscy. Takie jest moje zdanie – podsumował swoje wystąpienie radny.

Do zagadnienia cen odniósł się również przewodniczący rady Mieczysław Neczaj.

- Chciałbym zauważyć, że te ceny są wysokie również dlatego, że nie wszyscy podłączyli się do istniejącej kanalizacji. Mamy również nadzieję, że na obniżenie kosztów wpłynie unowocześnienie ujęć wody w Dubience i Skryhiczynie. Będą wyposażone w nowoczesne silniki napędzające pompy, zatem sądzę, że to również wpłynie ostatecznie na cenę – wyjaśniał z kolei przewodniczący Neczaj.

Ostatecznie powrócono jednak w dyskusji do problemu związanego z tym, że nie wszyscy mieszkańcy podłączyli się do istniejącej sieci kanalizacyjnej. A są zobligowani, by to uczynić, ponieważ tak stanowią zapisy odpowiedniej ustawy.

- Z tego, co wiem, to wójt poprzedniej kadencji nie wydał ani jednaj decyzji zobowiązującej do podłączenia danego gospodarstwa do kanalizacji. Ludzie są niechętni, ponieważ cena za ścieki jest wysoka. Stąd istniejący problem – zauważył radny Andrzej Kiriew.

Przewodniczący Neczaj wyjaśnił, że wbrew pozorom przepisy stanowiące o obowiązku podłączenia nie są do końca jednoznaczne. Jedna interpretacja przepisów stanowi bowiem, że gmina jako lokalny organ może wydać nakaz podłączenia do sieci, a inna mówi z kolei, że nie ma takiego prawa i mieszkaniec może dokonać podłączenia wyłącznie dobrowolnie.

Wójt Krystyna Deniusz-Rosiak przypomniała, że obecnie gmina zbiera deklaracje na temat zbiorników bezodpływowych i do tej pory posiadanie takiej instalacji zadeklarowało, wg wstępnych szacunków, mniej niż 40% gospodarstw, które teoretycznie powinny taką deklarację złożyć.

- Po weryfikacji wszystkich dokumentów zastanowimy się nad wystawieniem takich ponagleń na temat możliwości podłączenia do kanalizacji. Niemniej to prawda, że o podłączeniu decyduje zazwyczaj po prostu chęć danego właściciela gospodarstwa – mówiła wójt Deniusz-Rosiak.

Ponownie głos w sprawie zabrał również przewodniczący Neczaj, przypominając, że oczyszczalnia ścieków ma swoją określoną wydajność i nie jest w stanie obsługiwać większej ilości ścieków dowożonych z przydomowych zbiorników. Obecnie ilość obsługiwanych w ten sposób gospodarstw przekracza już dopuszczoną w projekcie normę eksploatacyjną.

- Norma przewidziana w projekcie to ok. 350 gospodarstw. Do tej pory do oczyszczalni trafiały ścieki z ok. 100 gospodarstw. Obecnie ścieki dowożone są w sumie z ponad 500 miejsc, czyli ta norma została już przekroczona. Przekłada się to oczywiście na funkcjonowanie oczyszczalni. Ścieki dowożone powinny stanowić jedynie ok. 20% wszystkich trafiających do instalacji ścieków. Obecnie ta proporcja jest mocno zachwiana – wyjaśniał Neczaj.

Głos podsumowania w dyskusji na temat gospodarki ściekami zajął radny Andrzej Kiriew.

- Można zatem powiedzieć, że skoro ta ilość ścieków dowożonych wzrosła, to te deklaracje, które wypełniają mieszkańcy, odnoszą jednak swój skutek. W deklaracji trzeba bowiem wskazać konkretny sposób pozbywania się tych ścieków z własnego gospodarstwa. Być może istnieje zatem sposób, aby skłonić mieszkańców do podłączenia się do sieci? - dociekał raz jeszcze radny.

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama