– Będziemy wybierać spośród dwóch lokalizacji, przeanalizujemy wszystkie za i przeciw – powiedziała nam Renata Szymańczuk, pomysłodawczyni włodawskiej jadłodzielni.
Inicjatywa spotkała się z niezwykle pozytywnym odzewem mieszkańców Włodawy, wiele osób zaoferowało pomoc.
– Jak tylko podzieliliśmy się pomysłem utworzenia jadłodzielni we Włodawie, od razu zgłosił się pan, który zaoferował, że może nam oddać albo zrobić półkę, inny podjął się obudowy chłodni, lokalny market sponsoruje materiały budowlane, ktoś inny stworzy stronę internetową. To prawdziwe pospolite ruszenie. Ludzie chętnie pomagają, zupełnie bezinteresownie – mówi pani Renata.
Społecznicy liczą, że inicjatywę wesprą lokalni przedsiębiorcy, markety i sklepy. Idea jadłodzielni jest prosta: chodzi o to, by nie marnować jedzenia i dzielić się z potrzebującymi tym, co nam zostaje. Typowa jadłodzielnia to miejsce pod chmurką, gdzie zwykle znajduje się lodówka wypełniona produktami spożywczymi. Może z niej skorzystać każdy, niezależnie od statusu społecznego. Co najważniejsze, zupełnie za darmo. Do jadłodzielni można oddać jedzenie, które zostało np. po imprezie lub świętach, a także produkty, którym kończy się data ważności. My nie damy rady lub nie zdążymy ich zjeść, ale może ktoś inny skorzysta.
– Mam nadzieję, że inicjatywa we Włodawie się przyjmie. Będziemy chcieli przeprowadzić akcję informacyjną, także w szkołach – dodaje pomysłodawczyni projektu.
Inicjatywę popiera włodawski ratusz.
– To inicjatywa oddolna, obywatelska, gorąco jej kibicuję. Jestem przekonany, że jadłodzielnia sprawdzi się we Włodawie. Takie zewnętrzne lodówki powstają w wielu miastach i miasteczkach, i działają z powodzeniem. Pomysł bardzo dobry – uważa burmistrz Włodawy Wiesław Muszyński.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, jadłodzielnia we Włodawie zacznie działać już w kwietniu, nie jest wykluczone, że niedługo po świętach.
Napisz komentarz
Komentarze