Do stolicy Unii Europejskiej wylecieli przedstawiciele Społecznego Komitetu Przeciwników Budowy Torowiska w Ramach Planów CPK na Terenie Powiatu Krasnostawskiego – Mariusz Wrona i Marta Mazurek, a także wójtowie Edyta Gajowiak-Powroźnik z gminy Krasnystaw i Artur Sawa z Łopiennika Górnego. Spotkali się oni z przedstawicielami różnych organów pomocniczych Parlamentu Europejskiego: Joanną Jabłońską z Agencji Wykonawczej ds. Klimatu, Infrastruktury i Środowiska, Elżbietą Łukacijewską – członkinią Komisji Transportu w PE, Jerzym Buzkiem – członkiem Komisji Przemysłu, Jarosławem Dudą – członkiem Komisji Petycji w PE i Dominikiem Piotrowskim z DG MOVE, czyli Dyrekcji Generalnej ds. Mobilności i Transportu Komisji Europejskiej odpowiadającej m.in. za lotnictwo.
– Przedstawiliśmy wszystkim, z którymi się spotkaliśmy, nasze stanowisko i aspekty, które w tym przypadku bolą zarówno samorządowców, jak i zwykłych mieszkańców. Mam tu na myśli zupełny brak dialogu pomiędzy przedstawicielami inwestora, a tymi, na których te inwestycje wpłyną najbardziej – powiedziała nam wójt Edyta Gajowiak-Powroźnik. – Ponadto przedstawiane przez nas warianty społeczne nie są traktowane poważnie i są z góry pomijane. A odpowiedzi na konkretne i rzetelne pytania, które zadajemy, są lakoniczne, nieprecyzyjne i sformułowane tak, jakby pisał je stażysta niemający pojęcia, o czym mówi. Spotykaliśmy się w nich m.in. z myleniem jednostek samorządowych, np. miasta i gminy. Jednocześnie to właśnie przedstawiciele CPK zarzucają różnym komitetom społecznym brak profesjonalizmu – dodaje wójt gminy Krasnystaw.
Krasnystaw. Zwłoki na mokradłach. Tragiczny finał poszukiwań 62-latka
Zarzuty komitet społeczny kieruje m.in. w kontekście konsultacji społecznych, które powinny być przeprowadzone zgodnie ze wszelkimi prawidłami. Jest tak za każdym razem, kiedy inwestor korzysta z dotacji europejskich, czy to pochodzących z UE, czy np. funduszy norweskich lub szwajcarskich. Zdaniem delegatów w przypadku CPK de facto konsultacje społeczne z prawdziwego zdarzenia w ogóle nie miały miejsca. Jednocześnie zarówno przedstawiciele strony społecznej, jak i samorządowcy jednoznacznie deklarują, że nie sprzeciwiają się inwestycji jako takiej, lecz jej formie wydającej się nie zważać na negatywne skutki, jakie odbije na całych społecznościach.
– Wszyscy zgadzamy się co do tego, że infrastruktura kolejowa wymaga gruntownej modernizacji, której odpowiednie przeprowadzenie działałoby z ogromną korzyścią dla mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców. Tylko trzeba ją zaplanować w sposób racjonalny i tak, by zminimalizować koszty społeczne. Nie może ona zdewastować przestrzeni miejskiej ani gminnej. Oczywiście, każdy z nas zdaje sobie sprawę z tego, że zawsze znajdzie się ktoś pokrzywdzony. Ale skala strat indywidualnych może być diametralnie mniejsza – twierdzi wójt Gajowiak-Powroźnik.
Ponadto nasza rozmówczyni podkreśla fakt, że jedna inwestycja nie powinna wywracać do góry nogami całego lokalnego życia gospodarczego.
– Nie jesteśmy doliną krzemową, tylko obszarem o typowo rolniczym charakterze. Szatkowanie go inwestycjami, które godzą w wytwórców, to bezpośredni zamach na dobro regionu. Czy nikt nie zastanawia się, jakie to przełożenie będzie miało na ceny produktów? – pyta „szefowa” gminy Krasnystaw.
Krasnystaw. Wybiło "szambo" w sprawie kanalizacji. 50 tys. kary? -mieszkańcy są oburzeni
Nasza rozmówczyni wskazuje, że przecież w naszym regionie znajduje się kilka dużych zakładów, takich jak: cukrownia, spółdzielnia mleczarska, elewatory zbożowe czy zakłady przetwórstwa ziół, które bazują na wytworach lokalnych plantatorów. - Ingerowanie w to, m.in. poprzez zabieranie ziemi dobrej klasy, sprawi, że do produkcji będą musiały być skupywane surowce z dalszych części regionu. A to w sposób oczywisty przełoży się na wzrost kosztów i finalnej ceny towaru. Zaznaczyć przy tym trzeba, że nie jesteśmy jedynym regionem zagrożonym pod tym względem przez rządową inwestycję. Analogiczna sytuacja występuje w niemal każdym miejscu. Delegaci do Brukseli zwrócili także uwagę na pewną niespójność strategiczną, jaka zdaje się cechować poszczególne szczeble administracji.
– W naszych rozmowach wskazywaliśmy, że marszałek Jarosław Stawiarski uzyskał kontrakt wojewódzki, w ramach którego m.in. wspierane jest rolnictwo i przemysł rolno-spożywczy. I w tym momencie drugi projekt strategiczny, który również zapewne będzie ubiegał o środki unijne, ma dewastować to na co władze wojewódzkie pozyskują środki w ramach tzw. FEL-u (Programu Fundusze Europejskie dla Lubelskiego, przyp. red.)? Przecież są to zadania sprzeczne i kontrproduktywne – kwituje wójt Gajowiak-Powroźnik.
Czytaj także:
- Gm. Krasnystaw. Wraca fundusz sołecki. Przeznaczono na niego 740 tys. zł
- Region. Wybrano najpiękniejsze palmy i pisanki. Oto lista laureatów [ZDJĘCIA]
- Wernisaż Wincentego Kućmy w siennickim Dworze Sztuki
- Gm. Kraśniczyn. Strażacy-ochotnicy kontra śmieci. Zebrali ponad 100 worków! [ZDJĘCIA]
- Gm. Fajsławice. Zebrali 14 litrów krwi. Jest termin kolejnej akcji
Napisz komentarz
Komentarze