Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Gm. Leśniowice. Były nadzieje, pozostał niedosyt. Po spotkaniu ministra Telusa z organizacjami rolniczymi

Duże nadzieje wiązano ze spotkaniem, jakie miało miejsce dzisiaj w Rakołupach Dużych, a w którym wzięli udział przedstawiciele organizacji rolniczych oraz nowy minister rolnictwa Robert Telus. Pojawili się na nim również przedstawiciele tych krajów, dla których zbożowy problem jest równie palący, co dla polskich producentów: Czech, Bułgarii, Rumunii i Słowacji. Minister dla rolników znalazł tylko godzinę, zatem wiara w to, że uda się usłyszeć słowa pokrzepienia, bardzo szybko ustąpiły miejsca wrażeniu, że to kolejne spotkanie organizowane po to, by kupić czas.
Gm. Leśniowice. Były nadzieje, pozostał niedosyt. Po spotkaniu ministra Telusa z organizacjami rolniczymi

Autor: red

Spotkanie ostatniej szansy

Świadomość tego, że nie ma już czasu, by rozmawiać o ogólnikach, wiedzą chyba wszyscy, dla których problem niekontrolowanego napływu zboża na polski rynek to kwestia płynności finansowej, niespłaconego kredytu, widmo upadku gospodarstwa lub po prostu – przyszłość konkretnej rolniczej rodziny. Rolnicy mieli nadzieję, a ta, jak mówi stare przysłowie, umiera ostatnia, więc w dobrej wierze przyjechali do Rakołup Dużych, by po raz kolejny posłuchać o tym, co konkretnie ministerstwo zamierza zrobić, aby „załatwić ich sprawę”, ich palący problem. 

Robert Telus, który niechlubną schedę przejął po Henryku Kowalczyku, przyjechał do gminy Leśniowice na zaproszenie swoich kolegów z NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, organizacji, z której sam się wywodzi i w której pełnił do niedawna funkcję zastępcy przewodniczącego. Na wezwanie solidarnościowców pojawili się również inni, którym kondycja polskiego rolnictwa nie jest obojętna: Oszukana Wieś, AgroUnia, Zamojskie Towarzystwo Rolnicze, OPZZ, Samoobrona, ZZ Ojczyzna oraz Krajowy Związek Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych.

Do uczestników przemówił najwyraźniej również międzynarodowy format spotkania, bowiem na zaproszenie organizatorów pojawili się na nim również przedstawiciele organizacji z innych krajów dotkniętych problemem niskich cen skupu ziarna i ziarna napływającego w niekontrolowanych ilościach z terenu Ukrainy. Swoje niezadowolenie przyjechali wyrazić także Czesi, Bułgarzy, Rumuni oraz Słowacy.

Pomysł na spotkanie wydawał się popierać sam minister, ponieważ już na wstępie zaznaczył, że z obecnymi problemami należy się zmagać w ramach szerokiej koalicji państw. Że tylko wówczas głos „wołającego na puszczy” Unii Europejskiej zostanie w końcu usłyszany.

- Potrzeba interwencji nas wszystkich, czyli krajów, których problem ten bezpośrednio dotyka. Sytuacja jest w tym momencie bardzo poważna. To jest bardzo dobry czas, aby organizacje rolnicze włączyły się w próbę rozwiązania tego problemu. Niedługo Unia Europejska będzie podejmowała decyzję co do ceł. Wszyscy rozumiemy, że mamy wojnę wywołaną przez Putina na Ukrainie. Nie może być jednak tak, że z kosztami tej wojny zmagają się tylko niektóre kraje. Tutaj potrzeba równo rozłożonej odpowiedzialności. Potrzeba wypracowania takich rozwiązań, aby te koszty zostały rozłożone równomiernie na wszystkich – nie tylko na tych, którzy sąsiadują z Ukrainą. Po tym spotkaniu wystąpię do kolegów ministrów z krajów, które biorą udział w dzisiejszym spotkaniu, aby wypracować takie wspólne stanowisko i przedstawić na forum Unii Europejskiej – wyjaśnił tytułem wstępu minister Telus.

Minister ma pomysł. Ale jaki?

Dodał, że z postulatem przywrócenia cła na ukraińskie zboże zmierzyć powinien się komisarz do spraw handlu, ponieważ to on odpowiedzialny jest ostatecznie za wprowadzenie tego typu regulacji.

- Mam pewne pomysły związane z rozwiązaniem tej sytuacji, ale dziś ich państwu nie przedstawię. Nie dlatego, aby próbować je jakoś zawoalować, ale dlatego, aby sprawdzić, co sądzą o nich koledzy ministrowie z innych krajów – mówił dalej minister.

Jedność i solidarność z krajami dotkniętymi zbożowym problemem uznał za jeden z filarów swoich obecnych działań. Drugi ważny czynnik, który w opinii ministra sprawia, że sytuacja jest tak trudna, to nieprzejrzyste działania Unii Europejskiej, jeśli chodzi o handel z Rosją.

- Dużo mówi się o sankcjach wobec Rosji, tymczasem jednak na rynku pojawia się dużo zboża rosyjskiego. Nie wiem, na ile instytucje unijne wiedzą o tym procederze, a na ile nie. Na ile jest to legalne, a na ile nie – nie mnie to oceniać. Ale takie są fakty. To zjawisko również przełożyło się na to, że ta obecna cena 1 tony zboża w Europie jest tak bardzo niska – ok. 250 Euro. Firmy, które chciały na nim zarobić, nie wywożą go dalej, ponieważ jest to nieopłacalne. To zboże zostaje na naszym rynku. Jestem zwolennikiem przejrzystości. Uważam, że społeczeństwo powinno wiedzieć, kto za tym konkretnie stoi, kto na tym zarobił – mówił do zgromadzonych minister.

Tak powiedzieć, aby nie powiedzieć nic

Słowa Telusa uznać można byłoby za krzepiące, gdyby nie fakt, że o podnoszonych postulatach czy też negatywnych zjawiskach mówiono często i wielu miejscach. Na pewno nie można ich uznać za odkrywcze i zwiastujące jakąkolwiek gruntowną przemianę obecnego stanu rzeczy. Padło zapewnienie, że postulaty, jakie rolnicy wypracowali wspólnie z byłym ministrem Henrykiem Kowalczykiem, będą realizowane. 

Z drugiej strony trudno go chyba traktować zbyt poważnie, skoro, znowu, kwestię przywrócenia cła uzależnia się od decyzji unijnych komisarzy. Za pewną jaskółkę wątłej rolniczej nadziei można byłoby uznać zapewnienie ministra o tym, że interwencyjne skupy zboża, kontrolowane przez spółkę ELEWARR już rozpoczęły swoją działalność i mają pomóc w rozładowaniu magazynów przed nadchodzącymi żniwami.

Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii, który do pomysłu organizacji spotkania podchodził bardzo sceptycznie uważa, że rozwiązania, które pozwoliłyby wreszcie uregulować rozchwiany rynek, są bardzo proste.

- Trzeba jak najszybciej wprowadzić cło, trzeba jak najszybciej zahamować napływ zboża z Ukrainy do Polski i to tych zapewnień żądamy dzisiaj od ministra. Słyszymy o tym, że będą apelować do Unii Europejskiej. Chcemy zobaczyć konkretne dokumenty. Chcemy mieć pewność, że każda partia zboża jest przebadana. Wiemy, że tak się nie dzieje. Stąd też jutro (tj. 12 kwietnia) organizujemy strajk. Rząd wepchnął nas pod ścianę i czujemy się do tej ściany dociśnięci. Dzisiaj nie ma już czasu na obietnice. Jestem przekonany o tym, że takimi spotkaniami rząd chce tylko kupić czas – mówił po spotkaniu z Telusem Kołodziejczak.

"Solidarność" daje kredyt zaufania

Pewnym kredytem zaufania obdarzył nowego ministra przewodniczący NSZZ RI „Solidarność” Tomasz Obszański. Chce dać urzędnikom czas na realizację postulatów wypracowanych przy „okrągłym stole”, a za jeden z istotniejszych Obszański uznaje zapewnienie o wypracowaniu kontraktów pozwalających na wywiezienie zboża do Afryki.

- Mówię o kontrakcie z Maroko, z Egiptem. Zobaczymy. Dajemy im szansę. Premier Kowalczyk powiedział, że do czerwca ten nadmiar zboża z polskiego rynku zniknie. Zapewniam. To spotkanie nie jest ustawione. Zaproszenie do pana ministra trafiło w sobotę. Szczerze? Nie miał chęci, aby tutaj przyjeżdżać. To spotkanie jest głównie z organizacjami rolniczymi, aby wspólnie wypracować konkretne rozwiązania. Wiem, że sytuacja jest bardzo napięta. Że rolnicy zmagają się ze stratami finansowymi. Nie mogą sprzedać swoich produktów. Po to się dzisiaj spotykamy. Musimy się nauczyć ze sobą rozmawiać – podsumował wystąpienie ministra Telusa przewodniczący Obszański.

Zauważył, że istnieją mechanizmy, które rząd może wprowadzić w zasadzie „od ręki”, jak np. przeznaczenie zgromadzonych nadwyżek na biopaliwa. Przyznał jednak, że kluczowa jest kwestia ceł i zablokowania napływu zboża na polski rynek. 

Czytaj także:

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Rolnik 11.04.2023 19:06
Solidarność zawiesiła protest w Okopach.

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama