Wydawałoby się, że w obecnej rzeczywistości o sprzątaniu i ekologii mówi się wszędzie i wszystko. W przestrzeni publicznej pojawiają się informacje o kolejnych akcjach „sprzątania świata”, budowane są punkty segregacji odpadów, ustawiane śmietniczki i kontenery. Mieszkańcy bloków i domów jednorodzinnych mają obowiązek segregowania odpadów, do którego zachęcać powinny nie tylko przesłanki ekologiczne, ale i ekonomiczne. Polacy przesiadają się na elektryczne hulajnogi i do elektrycznych samochodów, zakładają panele fotowoltaiczne i kolektory słoneczne, gromadzą deszczówkę i wykonują szereg innych czynności, które mają uratować zagrożone środowisko przed ostateczną degradacją. I co? I nic!
Wciąż znajduje się ktoś, kto beztrosko ładuje rozmaite odpady do bagażnika własnego samochodu i wyrzuca w najbliższych zaroślach. Można? Oczywiście, że nie! Ale kto mi może zabronić? - pomyślał zapewne niejeden beztroski śmieciarz, który czuje, że ręka sprawiedliwości jest daleko i nie zawsze zdąży go dosięgnąć.
Z tym stanem rzeczy nie godzi się jednak pan Marek, który ul. Końcową przejeżdża praktycznie codziennie i dziwi się, dlaczego w dzisiejszych czasach ciągle znajdują się osoby, które niszczą przestrzeń, która powinna przecież służyć wszystkim.
- Nie ukrywam, że na widok tej „góry” śmieci po prostu mnie zatkało. Wprost nie do wiary, czego ludzie potrafią się pozbywać w taki właśnie sposób. Nie dość, że takie śmieci szpecą okolicę, to jeszcze są szkodliwe dla środowiska. Przecież te odpady ulegają powolnemu rozkładowi. Niektóre z nich poleżą dłużej, niektóre rozłożą się szybciej, ale i tak wszystkie substancje spływają przecież do gleby... - zauważa nasz Czytelnik.
Z problemem zgłosił się do nas, ale w podobnych wypadkach warto zgłosić się do odpowiednich służb. W opisywanej sytuacji pomocni powinni okazać się pracownicy Urzędu Gminy Chełm. Ale czy o to jednak chodzi, aby za każdym razem usuwali na koszt samorządu zwały odpadów?
-Tyle akcji sprzątania, a tutaj mamy przykład, że nie każdemu zależy na czystości. Mam wrażenie, że im więcej się mówi na temat ekologii i segregacji odpadów, tym niektórzy coraz bardziej kombinują, jak pozbywać się odpadów w nielegalny sposób - podsumowuje w rozmowie z nami pan Marek.
Dyrektor Wydziału Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Obrony Cywilnej Urzędu Gminy Chełm Mirosław Mysiak wyjaśnia, że o wysypisku na ul. Końcowej urzędnicy nie mieli pojęcia, dlatego tym bardziej warto z taką „obywatelską interwencją” udać się prosto do gminy.
- Obiecuję, że przyjrzymy się tej sprawie. Do tej pory ul. Końcowa nie figurowała na naszej mapie takich miejsc – „dzikich” wysypisk. Nasi pracownicy pojadą tam, sprawdzą informacje i oczywiście uporządkują teren, jeśli zajdzie taka potrzeba – mówi dyrektor Mysiak.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze