Stowarzyszenie pod tą nazwą działa od marca tego roku, ale zdążyło już włączyć się w wiele różnych akcji, mających na celu promocję wielokulturowego charakteru swojego regionu. Z mieszaniny różnych światów – prawosławnego, żydowskiego i polskiego – chcą „wycisnąć” jak najwięcej, samą kwintesencję i następnie, przy pomocy atrakcyjnych narzędzi edukacyjnych, ocalić dla kolejnych pokoleń. A jak budować trwałą więź ze swoją „małą Ojczyzną”? Można to czynić również poprzez żołądek. Często okazuje się bowiem, że nic nie zapada w naszej kulturowej pamięci tak bardzo, jak smak i zapach z rodzinnej kuchni.
- Nasze stowarzyszenie zrzesza przede wszystkim osoby w wieku 50+. Po przeanalizowaniu różnych form aktywności, jakie proponowane są mieszkańcom naszej gminy, okazało się, że mało miejsca poświęca się osobom w wieku 50+, czyli w wieku „dojrzałym”. To dla nich właśnie postanowiliśmy aktywnie działać – mówi Elżbieta Furmaniuk, prezes zarządu stowarzyszenia.
Przekonuje, że warto wyjść z domu, żyć aktywnie i ekologicznie, a przy tym promować swoją gminę. Temu m.in. służyć ma działalność w ramach stowarzyszenia. I można uznać, że do tej pory "Wojsławianie" ze wszystkich tych zobowiązań wywiązywali się z nawiązką. Na lokalnej mapie prężnych organizacji pojawili się z „przytupem” i nie zamierzają zwalniać tempa.
- W tej chwili w stowarzyszeniu działają 43 osoby, ale ta lista nie jest zamknięta. Jesteśmy otwarci na nowe pomysły i sugestie. Staramy się być widoczni. Braliśmy udział w zalesianiu terenów naszej gminy w Majdanie Ostrowskim, w konferencji o gminie Wojsławice. Efektem tych naszych spotkań i rozmów jest właśnie projekt „Z kulinarnego zeszytu babci – ocalić od zapomnienia” - wyjaśnia Furmaniuk.
A jaki właściwie jest ten kulinarny zeszyt wojsławickiej babci? Czym zostanie wypełniony? Jakimi przepisami? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że owa skarbnica wiedzy będzie mówiła o tym, co w Wojsławicach najcenniejsze i o czym warto bezustannie przypominać – o wielokulturowości.
- W tej chwili prowadzimy nabór na nasze kulinarne warsztaty. Będą one prowadzone przez członków stowarzyszenia. Tym razem zaproszeni są nie tylko ludzie dojrzali, ale i ci całkiem młodzi. Co rozumiemy przez hasło „ocalić od zapomnienia”? Chcemy przede wszystkim ocalić to, co niegdyś było powszechne i znane, ale z biegiem lat uległo zatarciu. Mamy nadzieję, że wiele z tych starych przepisów uda się wykorzystać na nowo – mówi o projekcie prezes „Aktywnych Wojsławian”.
Cały projekt podzielony został na trzy tematyczne moduły, odpowiadające poszczególnym rodzajom „kuchni” - żydowskiej, ukraińskiej i polskiej. Efekty warsztatów będzie można podziwiać na słynnych wojsławickich „Trzech Kulturach”, czyli już 30 lipca. Kolejny moduł zatytułowany został „Od ziarenka do bochenka, czyli z pola i z zagrody”. Na tych warsztatach również będzie sporo o lokalnej kuchni, ale opowiedzianej nieco inaczej, językiem wojsławickich gospodyń.
- Będzie sporo pieczenia, gotowania, będziemy przygotowywali m.in. te potrawy, które mieszkańcy naszej gminy jedli w czasie żniw. Ta część warsztatów bliższa będzie tematycznie standardowemu, wojsławickiemu gospodarstwu. Temu, co spożywali nasi dziadkowie – wyjaśnia prezes Furmaniuk.
Tych z kolei potraw będzie można skosztować na tegorocznych wojsławickich dożynkach, które w tym roku zaplanowano 27 sierpnia. Każdy, kto po wojsławickie smaki będzie chciał sięgnąć w zaciszu własnej kuchni, będzie mógł skorzystać z broszury, gdzie zostaną wydane najciekawsze, „ocalone” przepisy.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze