Elżbieta Wagner, prezes zarządu stowarzyszenia ocenia, że dzisiaj podobnym organizacjom działa się z pewnością lepiej niż dziesięć lat temu. Wtedy o wszystko było trudniej. Teraz wystarczy sięgnąć do odpowiedniego źródła, sformułować dobry wniosek i pozyskać potrzebne środki. No i trzeba mieć jeszcze pełną pomysłów głowę.
- Dlaczego postanowiłyśmy założyć naszą grupę? Byłyśmy chyba prowadzone taką wewnętrzną potrzebą ofiarowania czegoś innym. Chciałyśmy ofiarować coś z siebie, coś wartościowego i ciekawego. Zwykle jednak, jeśli robi się coś dla innych, to robi się to przede wszystkim dla siebie – ocenia pani Elżbieta.
Każdy rok działalności „Dziarskich Wólczanek” odciskał na życiu gminy niezatarty ślad. Nikt już nie jest w stanie policzyć dokładnie, ile wydarzeń, warsztatów i zwykłego, otwartego serca ofiarowały przez te lata lokalnej społeczności. Szczęśliwi czasu nie liczą...
- Dzisiaj do stowarzyszenia należy osiem osób. Razem ze mną pracują w stowarzyszeniu i kole gospodyń Anna Raczkiewicz-Sławińska, Grażyna Raczkiewicz, Maria Kamińska, Agata Wereszczyńska, Alicja Brzezowska, Janina Mrazek i Monika Remska. Przed laty było nas więcej, część członkiń wykruszyła się, oczywiście z wielu różnych powodów. Teraz proponujemy być może nieco mniej form aktywności, ale zapał wciąż chyba mamy ten sam – uśmiecha się pani Elżbieta.
Stałą bazą ich działalności jest Wólka Leszczańska.
- Takim flagowym, bardzo znanym wydarzeniem jest oczywiście zlot motocyklowy. Bierzemy też stale udział w Jarmarku Działalności Kobiet na terenie naszej gminy czy gminnych obchodach tradycyjnego święta plonów. Ostatnio angażowałyśmy się też w projekt „Danie wspólnych chwil”, który prowadziła Fundacja Biedronki. Aktywizujemy więc lokalną społeczność, starszych i młodszych, na ile to możliwe – podkreśla Wagner.
Nie ulega wątpliwości, że podobne koła czy organizacje, aby działać, potrzebują odpowiedniego „klimatu”. Przede wszystkim środków, dzięki którym możliwe jest planowanie atrakcyjnych, przystępnych i różnorodnych form. Bez nich trudno jest myśleć o czymś atrakcyjnym dla odbiorcy.
- Sądzę, że pod tym względem, czyli dostępności różnego rodzaju grantów i dofinansowań, jest z pewnością dużo lepiej, niż wtedy, kiedy rozpoczynałyśmy naszą przygodę. Wiele się zmieniło, oczywiście na lepsze. Ktoś, kto chce działać w takim wiejskim środowisku, chyba ma taką możliwość. Trzeba tylko chcieć – zaznacza społeczniczka.
Dziarskie kobiety projektują już w myślach kolejne dziesięć, a może i więcej lat. Oby tylko nie zabrakło zapału. I zdrowie dopisało. Wtedy wszystko będzie możliwe.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze