Zaczęło się od sejmowego małżeństwa Kingi Gajewskiej i Arkadiusza Myrchy z KO. Wyszło na jaw, że – mając dom pod Warszawą – pobierają z kasy Sejmu dodatek do wynajęcia mieszkania w stolicy. Każde z posłów-małżonków osobno – po 7750 zł miesięcznie na głowę.
Wymagania wobec władzy są dziś znacznie większe
Robert Kropiwnicki, poseł KO – jak podał „Fakt” – też pobiera taki dodatek. Chociaż – jak to wynika z jego oświadczenia majątkowego – ma 12 mieszkań (nie wiadomo gdzie).
– Jako obywatele nie lubimy polityków. Jeśli więc do opinii publicznej trafiają podobne informacje, odpowiada im oburzenie – komentuje w „Rzeczpospolitej” Maria Wincławska, prof. UMK, politolożka
I dodaje:
– Z drugiej strony, skala przepływów finansowych jest duża. „Nam wolno mniej”, mówi Grzegorz Schetyna. Zgadzam się z panem posłem. Zwłaszcza w przypadku koalicji rządzącej, która krytykowała poprzedników za nadużycia finansowe. One zresztą spowodowały, że wymagania wobec władzy są dziś większe.
Sondaż. Miażdżąca większość Polaków mówi NIE
Z badania IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej” wynika, że Polacy nie zgadzają się na taką politykę.
71,8 proc. – aż tylu uczestników sondażu uważa, że posłowie nie powinni mieć dofinansowania do wynajmowania mieszkania w Warszawie. Spośród nich:
- 45,5 proc. – odpowiedziała „Zdecydowanie nie”,
- 26,3 proc – „Raczej nie”.
Tylko 17,1 proc. badanych („Zdecydowanie tak” i „Raczej tak” – odpowiednio 4,9 i 12,2 proc.) jest za utrzymaniem takiego systemu.
Zdania na ten temat nie ma 11,1 proc. pytanych.
Podwyżka. Może to załatwi sprawę dodatków dla posłów?
Do tych wydatków trzeba doliczyć jeszcze pieniądze na prowadzenie i wyposażenie biur poselskich. Waldemar Wojtasik, prof. UŚ zwraca uwagę, że to także może irytować.
– Dochodzi przy tym do absurdu, bo w wielu miejscach biura poselskie pozostają większość czasu zamknięte – podkreśla.
I dodaje: – Rozwiązaniem byłoby zwiększenie uposażenia posłów, którzy pokrywając swoje wydatki, racjonalniej by je planowali.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze