Pożar wybuchł w nocy z 10 na 11 października. W domu przebywała wówczas pani Ewa z 8-letnim synem. Jej mąż pracował na nocnej zmianie w krasnostawskim Cersanicie.
- Szczekanie Łatki obudziło mnie około godz. 1. Jeszcze nie słyszałam, żeby zachowywała się tak głośno w środku nocy. Gdy zaświeciłam światło, w pokoju i na korytarzu było pełno dymu. Byłam przerażona, bo nie wiedziałam, co się dzieje i gdzie się pali - opowiada pani Ewa.
Natychmiast pobiegła do pokoju syna. Wyrzuciła przez okno kołdrę, na którą musiał skakać 8-letni chłopiec. Pani Ewa została w środku.
- Miałam skręconą nogę. Bałam się, że uraz się pogorszy, gdy wyskoczę przez okno za moim synem. Szybko jednak pojawili się strażacy, którzy pomogli mi wyjść z budynku - dodaje.
W tym czasie mąż pani Ewy wrócił z pracy. Wbiegł do domu i wyłączył prąd. Chwilę później przyjechali strażacy z Krasnegostawu. Z powodu dużego zadymienia weszli do środka w aparatach ochrony dróg oddechowych. Mieli ustalić źródło pożaru.
- Strasznie wszystko się kotłowało. Strażacy weszli do kuchni chyba w ostatniej chwili, bo zaczynał się już palić przewód od butli gazowej - mówi pan Piotr.
Zniszczeniu uległa kuchnia i część klatki schodowej. Z powodu temperatury uszkodzone zostały płytki na ścianach, tynk na suficie oraz część kanalizacji sanitarnej. Spaliła się lodówka, kuchenka gazowa i meble.
- Przypuszczalną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej przy lodówce znajdującej się w pomieszczeniu kuchennym - informuje kpt. Kamil Bereza, oficer prasowy Komendy Powiatowej PSP w Krasnymstawie.
Pani Ewa i jej syn Kamil spędzili całą noc w szpitalu. Na szczęście nie odnieśli żadnych obrażeń. W tym czasie wszystkie pomieszczenia w ich domu zostały przewietrzone. Wstępnie straty wynoszą kilka tysięcy złotych. W domu trzeba będzie zrobić remont i malowanie.
- Dobrze, że nasz dom jest ubezpieczony. Czekamy na rzeczoznawcę, który oszacuje ostateczną wielkość strat. Na razie musimy sobie jakoś poradzić bez prądu, kuchni i ogrzewania. Gdyby nie reakcja i zachowanie Łatki, nie wiadomo, jak by to wszystko się zakończyło. To wspaniały i mądry pies, który uratował nam życie - mówi rodzina z Glinisk.
Napisz komentarz
Komentarze