- Od początku nie zgadzaliśmy się na budowę tej farmy fotowoltaicznej. Jako najbliżsi sąsiedzi byliśmy zawiadamiani o wszelkich działaniach podejmowanych w sprawie działki, na której miały one stanąć. Tak było jeszcze przed rokiem 2013 - opowiada pani Dorota, współwłaścicielka jednego z gospodarstw w Sielcu. Według niej inwestor nie najlepiej wybrał miejsce na taką inwestycję.
Mieszkańcy zaprotestowali
- Właściwie jest to środek wsi. Wokół są zabytki. Jest kapliczka św. Anny i źródło, z którego ludzie czerpią wodę. Niedaleko jest też zabytkowy cmentarz prawosławny. W pobliżu są oczka wodne, stawy - wylicza pani Dorota. - Tak naprawdę nie wiemy, czy panele nie szkodzą środowisku. Zbudowane są przecież z toksycznych pierwiastków. Trudno mi sobie wyobrazić, że miałabym w pobliżu tylu luster mieszkać i wypoczywać - dodaje.
Gdy w styczniu 2013 r. wójt gminy Leśniowice ustalił warunki zabudowy dla tej inwestycji, właściciele sąsiednich działek złożyli odwołanie od jego decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Uważali, że tego typu budowa może im zaszkodzić i spowoduje obniżenie wartości ich działek i domów. W pierwszej instancji przegrali. Skargę więc skierowano do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie, który uchylił decyzję wójta w sprawie ustalenia warunków zabudowy.
Z uzasadnienia wyroku wynika, że w Sielcu planowano elektrownię fotowoltaiczną o mocy 0,9995 MW wraz z niezbędną infrastrukturą i stacją transformatorową. Miała być realizowana na działce 2,1 ha. Obszar paneli obejmowałby powierzchnię 8 tys. mkw.
Wyrok WSA w Lublinie wskazał, że budowa urządzeń elektroenergetycznych musi "pozostawać w ścisłym związku z funkcją wiodącą danego terenu i nie może powodować zmiany danej jednostki urbanistycznej z przeważającej funkcji upraw rolnych na funkcję przemysłową". Sędziowie powołali się na zasadę dobrego sąsiedztwa, podkreślając, że w sytuacji braku miejscowego planu zagospodarowania, a tak jest w gminie Leśniowice, istnieje konieczność szczególnie wnikliwej i uważnej oceny zamierzenia. Wyrazili przekonanie, że załącznikiem do decyzji wójta powinna być analiza urbanistyczna.
Wygrali w sądzie, a panele ktoś stawia
- Myśleliśmy, że sprawa jest wygrana i już po wszystkim. Tak jednak nie jest. Okazało się, że jednak farma powstaje. Działkę ogrodzono i są już na niej ustawione słupy pod panele. Budowa bardzo szybko postępuje, chyba dlatego, żebyśmy nie mieli czasu na reakcję - dodaje pani Dorota.
Pani Dorota w urzędzie gminy została poinformowana, że nie jest już stroną w tej sprawie. Jak to możliwe, przecież wcześniej była? Okazało się, że inwestor podzielił swoją nieruchomość tak, by środkowa działka nie graniczyła już z sąsiadami, którzy wcześniej składali do sądu odwołania. Ponieważ nie są już stroną, nie mają wglądu do dokumentacji. Nie musieli być również informowani o wydawanych decyzjach i pozwoleniach. Nic więc nie wiedzieli o nich i nie składali od nich odwołań.
- Wójt wydał kolejną decyzję o warunkach zabudowy - wyjaśnia nowa wójt Leśniowic Joanna Jabłońska.Po szczegóły odesłała nas do pracowników urzędu.
Jak nam wyjaśniono, zmieniły się działki i strony w postępowaniu. Wyrok NSA ich nie dotyczy, bo ...mają one inny numer.
Z dokumentów wynika, że wniosek o wydanie decyzji środowiskowej składała warszawska spółka. Zarówno Powiatowy Inspektor Sanitarny, jak i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska uznały, że przedsięwzięcie nie kwalifikuje się do mogących potencjalnie lub znacząco oddziaływać na środowisko. Więc wójt uznał, że nie trzeba przeprowadzać oceny oddziaływania na środowisko. Inwestor miał zielone światło.
W styczniu 2015 roku wydział architektury i budownictwa chełmskiego starostwa wydał decyzję o pozwoleniu na budowę. W lutym się uprawomocniła. Wcześniej wydział rolnictwa wyłączył wspomnianą działkę w Sielcu z produkcji rolnej.
A mieszkańcy mają wątpliwości
Jak to możliwe, że wydano tak łatwo zgodę na farmę fotowoltaiczną, skoro sąd miał zastrzeżenia wobec procedur zastosowanych wcześniej? W starostwie urzędnicy się tłumaczą, że pozwolenie zostało wydane na podstawie decyzji o warunkach zabudowy. W gminie odpowiadają, że to nie oni wydali pozwolenie na budowę. Wszyscy zapewniają, że procedury były zgodne z prawem. O szczegółach nikt jednak z mieszkańcami nie chce rozmawiać, bo nie są stroną postępowania.
- Czemu nas więc wykluczono z tego postępowania? Czy ktoś konsultował tę decyzję z konserwatorem zabytków? Czy pozwolenie na budowę wydane w styczniu 2015 roku jest nadal aktualne? - zastanawiają się mieszkańcy Sielca.
Zamierzają złożyć skargę do Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Lublinie.
Napisz komentarz
Komentarze