Niedaleko jest sklep spożywczy. Ruch pieszych i pojazdów jest tam spory. - Nie wyobrażam sobie, żeby granica drogi powiatowej biegła tuż przy samym asfalcie - uważa radny Bogdan Sawicki. Na sesji rady gminy Ruda-Huta opowiadał, jak był świadkiem bardzo niebezpiecznej sytuacji na drodze w Leśniczówce. Ciężarówka załadowana piaskiem wymijała idącą poboczem jezdni kobietę i zajęła przeciwległy pas jezdni. W tym czasie kierowca jadącego z naprzeciwka samochodu musiał gwałtownie hamować, bo ciężarówka zajechała mu drogę. Kierowca osobówki nie miał możliwości zjechania prawym kołem na pobocze, które odgradzały metrowe paliki.
- Wiadomo, że ciężarówka nie zatrzyma się na dwóch metrach. Minęła pieszego przepisowo w odległości ok. metra - tłumaczy radny. - Nie wiem, po co te paliki ktoś tam ustawił i czy miał do tego prawo. Może żeby trawka rosła? - zastanawia się Sawicki.
Niektórzy mieszkańcy Leśniczówki podejrzewali, że paliki ustawił właściciel pobliskiej działki. Jak się jednak okazało, to nieprawda.
- Ta sprawa została zgłoszona przewodniczącemu rady powiatu na zebraniu sołeckim we wsi Leśniczówka. Też myśleliśmy, że to mieszkańcy posesji postawili te paliki - mówi radna Iwona Gilowska-Danicka. Jednak jej mąż widział, jak przed dwoma tygodniami drogowcy poprawiali te paliki. Stąd wniosek, że to dzieło służ powiatowych.
Zdaniem mieszkańców, przed zwężeniem pasa drogowego należało ustawić znaki ostrzegawcze.
- Dla nas to duży problem. Zdarza się, że gdy odprowadzamy dzieci na przystanek i nadjedzie samochód, a nie daj Boże dwa jadą, to nie ma gdzie uciec, bo nie ma pobocza - dodaje radna.
W miejscowym sklepie również narzekają na drogowy bubel. Sprzedawczyni twierdzi, że przez te paliki miała już stłuczkę.
- Tyle razy była mowa o tych palikach, że nie wiem, czemu one nie zniknęły. Było to zgłaszane i przez nas, i przewodniczący rady Jarosław Walczuk też interweniował, a paliki dobrze się mają. Nie rozumiem! Straciłem przez to poczucie realizmu - komentuje wójt Kazimierz Smal.
Jak ustaliliśmy, paliki zostały celowo ustawione przez pracowników wydziału infrastruktury starostwa.
- Zrobiliśmy to dla bezpieczeństwa. W tym miejscu jest sporu uskok. Pobocze jest bardzo zaniżone i musimy je wysypać kruszywem - wyjaśnia Ireneusz Krasowski, dyrektor wydziału infrastruktury. Jego zdaniem, nie ma tam żadnego niebezpieczeństwa, jeżeli kierowcy i piesi stosują się do przepisów ruchu drogowego. Jedyny problem jest w konflikcie sąsiedzkim. Klienci sklepu parkowali samochodami w miejscu, gdzie nie powinni. Dlatego na granicy jezdni z poboczem są zaniżenia.
- Postaramy się to jak najszybciej wykonać - zadeklarował w ubiegły czwartek Krasowski.
Napisz komentarz
Komentarze