Proces sądowy między gminą Sawin a firmą Haller trwał od około sześciu lat. W 2007 roku samorząd kierowany wówczas przez Andrzeja Mazura podpisał ze spółką z Katowic umowę na budowę zbiornika retencyjnego Niwa. Prace ruszyły, ale ich nie ukończono. Okazało się bowiem, że firma musi wykonać dodatkowe roboty inwestycyjne, co wiązało się ze zwiększeniem kosztów. Na przeszkodzie stanął m.in. system odwodnień, którego stan faktyczny na terenie budowy zdecydowanie różnił się od zaprojektowanego. Spółka Haller domagała się wprowadzenia zmian. Do kompromisu ostatecznie nie doszło, dlatego też we wrześniu 2008 r. spółka odstąpiła od umowy i złożyła pozew do sądu. Gmina dogadała się z innym wykonawcą, który dokończył budowę zbiornika. W procesie sądowym spółka Haller dowodziła, że przygotowanie inwestycji było wadliwe. Chodziło m.in. o niewłaściwie przeprowadzone rozpoznanie geologiczne terenu budowy. Zdaniem przedstawicieli firmy, projekt i przedmiot robót przygotowane zostały w taki sposób, aby sztucznie dostosować koszty inwestycji do wysokości środków, jakimi dysponowała gmina. Za wykonane roboty katowicka spółka otrzymała około 5 mln zł, ale wystawione przez nią faktury opiewały na około 11 mln zł.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł pod koniec grudnia 2015 roku. Niestety, był on niekorzystny dla samorządu. Lubelski sąd zdecydował, że gmina Sawin ma zapłacić Hallerowi 2,6 mln zł należności głównej oraz około 2,1 mln zł odsetek. Obecny wójt Dariusz Ćwir wniósł apelację. W czwartek sąd drugiej instancji utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.
- W tej chwili gmina ma 7-milionowe zadłużenie. Teraz prawdopodobnie zwiększy się o około 5 mln - mówi wójt Ćwir. - To dla nas to dramatyczna sytuacja, bo prawdopodobnie nie będziemy mogli realizować jakichkolwiek inwestycji. Składaliśmy wniosek o rozłożenie należności dla Hallera na raty, w przypadku niekorzystnego wyroku, ale sąd się do niego nie przychylił. W najbliższych dniach zastanowimy się, co dalej robić. Być może skorzystamy z możliwości kasacji wyroku.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy byłego wójta Andrzeja Mazura. - Nie wiem, dlaczego mówi się, że gmina przegrała proces. Moim zdaniem, jest odwrotnie. W wyroku jest ewidentny zapis, że gmina w 57,5 proc. proces wygrała. Haller domagał się około 6 mln zł, a sąd nakazał wypłatę dużo mniejszej kwoty. Dla mnie jest to wygrana, ale nie taka, która by mnie satysfakcjonowała – tłumaczy Mazur. - Władzom gminy pozostaje jeszcze kasacja. Uważam, że należałoby z niej skorzystać.
Wójt Ćwir zapowiada, że przeanalizuje też, czy jego poprzednik popełnił błąd podczas tej inwestycji. Jeśli tak, złoży zawiadomienie do prokuratury.
Mazur na pytanie, czy nie obawia się procesu z obecnym wójtem, stwierdził krótko: - Pan Ćwir może mówić, co chce. Ja jestem spokojny. Zrobiłem wszystko, co mogłem, aby sprawa z Hallerem zakończyła się korzystnie dla gminy.
Napisz komentarz
Komentarze