Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama

Wymierzył sobie sprawiedliwość

64-latek, skazany na 10 miesięcy więzienia za bestialskie zabicie psa, odebrał sobie życie. Nie chciał iść za kraty czy dręczyło go sumienie? Zrobił pętlę ze sznura, zaczepił na belce ogrodowego stelaża i się powiesił.
Wymierzył sobie sprawiedliwość

Zdesperowany 64-latek ze Stachosławia popełnił samobójstwo we wtorek (30 czerwca). Podobno wcześniej otrzymał wezwanie do odbycia reszty kary, jaką wymierzył mu sąd za zamordowanie psa. Wyrok 10 miesięcy pozbawienia wolności uprawomocnił się. Mężczyzna spędził już siedem miesięcy tymczasowego aresztu za kratkami, zostały mu już tylko trzy do odsiadki, ale najwyraźniej do więzienia wracać nie zamierzał...

Na sumieniu miał bezbronnego kundla. Do tego wyjątkowo bestialskiego zabójstwa zwierzaka doszło 5 września ub. r. w Strachosławiu w gminie Kamień. Policjanci szybko zatrzymali zwyrodnialców odpowiedzialnych za ten czyn.

Zgłoszenie o zabiciu psa w Strachosławiu otrzymał dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Chełmie od pracowników Pogotowia dla Zwierząt, którzy ustalili, że tego feralnego dnia 64-latek wraz z 43-latką odpięli psa od budy i poszli z nim do lasu. Ciągnęli go tam na sznurku. Biedny zwierzak nie wiedział, że będą to jego ostatnie chwile. Po kilkunastu minutach mieszkańcy pobliskich domów zauważyli wracającą z lasu parę. Nieśli ze sobą siekierę, ale psa już z nimi nie było. Świadkowie byli niemal pewni, że ich sąsiedzi zamordowali zwierzaka. Nie mówili jednak o tym głośno. Fakt ten podobno, "po kilku głębszych", potwierdziła ponoć sama 43-latka. Po wielogodzinnych poszukiwaniach pracownicy Pogotowia dla Zwierząt odnaleźli ciało psa i zawiadomili policję o przestępstwie.

Podczas wykonywanych czynności na posesji, gdzie mieszkała 43-latka, policjanci znaleźli siekierę, którą zarąbano psa. Była cała zakrwawiona. Mundurowi zabezpieczyli ją jako dowód zbrodni. Zatrzymali również kobietę, a nieco później jej 64-letniego wspólnika. Ponadto w trakcie wykonywanych czynności pracownicy Pogotowia dla Zwierząt odebrali 43-latce trzy inne wychudzone, zapchlone i trzymane w tragicznych warunkach psy.

Śledczy ustalili, że to ona była zleceniodawcą i przywiązała psa do drzewa, a on chwycił za siekierę i go zarąbał. Za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem groziło im do 5 lat pozbawienia wolności.

Sąd był jednak dla nich wyjątkowo łaskawy. Najpierw kobieta w marcu dostała karę 5 miesięcy pozbawienia wolności, a w kwietniu sąd skazał mężczyznę na 10 miesięcy za kratkami.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Stefan 09.07.2020 11:24
Lubię zwierzęta, ktoś podrzucił nam małego kota rok temu, kot otrzymał pełny serwis u weterynarza i jest u nas ale chciałem napisac o czyś innym: Na podwórze przychodzą koty z sasiedztwa, są głodne rozrywaja worki ze śmieciami, jeden z nich chciał pogryźć naszego kota. Podobna sytuacja jest z psami. Czy w tym temecie odpowiednie instytucje lub organizacje mają cos do powiedzenia lub jakieś plany ? Czy psy i koty mogą tak sobie żerować dowolnie, czy jakas edukacja jest dla takich właścicieli zwierząt dostępna ? Trzeba je poprostu karmić a nie puszczać do sąsiadow na kolację. Teraz - jeśłi chodzi o tego człowieka - tutaj komentarz nie nadaje się do publikacji - życie człowieka za życie psa !!!

kasia 06.07.2020 14:52
Pracownicy Pogotowia dla Zwierząt macie go na sumieniu

abcd 06.07.2020 11:04
Pewnie wiedział gnojek, co go spotka w puszce. Oby więcej takich zakończeń. Mowa nienawiści przeciwko krzywdzie zwierząt!

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama