Konflikt w SP w Wierzbicy pomiędzy niektórymi nauczycielami, a obecną dyrektorką Marzanną Jakutą wciąż narasta. Dowodem na to jest ostatnia sesja rady gminy, podczas której po raz kolejny omawiano sprawy dotyczące tej placówki. Tym razem miało to związek ze skargą jednej z nauczycielek, która czuje się poszkodowana tym, że dyrektorka nie chce jej wydać oceny pracy potrzebnej do awansu zawodowego. Radni podjęli decyzję, że rozpatrzą skargę po zakończeniu postępowania prokuratorskiego i ewentualnej sprawy w sądzie.
Skarżąca przyszła na sesję
- Zarzucono mi dopuszczenie się czynu niegodnego profesji nauczyciela. Chodzi tu o sfałszowanie planu rozwoju zawodowego, a dokładnie pieczęci, która znajduje się na tym planie - pożaliła się przed kamerami skarżąca. - Jestem nauczycielem, który od 13 lat pracuje w tej szkole. Zawsze kierowałam się dobrem dzieci i nie wyobrażam sobie sytuacji, żebym mogłabym zrobić coś, co pani dyrektor uważa, że zrobiłam. Jest to rzeczywiście czyn niegodny profesji nauczyciela - argumentowała.
Jak twierdzi nauczycielka, we wrześniu 2017 roku rozpoczęła staż, który trwa dwa lata i 9 miesięcy. Starała się realizować wszystkie założenia planu. Przez brak dokumentu to potwierdzającego, jak sama to stwierdziła - zarzuca jej się poświadczenie nieprawdy. Wyjaśnienia w tej sprawie składała w prokuraturze i przed rzecznikiem dyscyplinarnym dla nauczycieli.
- Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, rzecznik dyscyplinarny je umorzył. Mimo to, nawet mimo wcześniejszych zapewnień, że po wyjaśnieniu sprawy, otrzymam niezbędne mi dokumenty, pani dyrektor twierdzi, że nie ma podstaw, by stwierdzić, że ja taki staż w ogóle realizowałam - relacjonowała publicznie na sesji nauczycielka.
Skarżąca przedstawiła w szkole własny egzemplarz planu rozwoju zawodowego i wniosek o rozpoczęcie stażu. Co więcej, była wicedyrektorka potwierdziła autentyczność swojego podpisu i pieczęci. Jakby tego było mało, koleżanki nauczycielki też podobno potwierdzają, że skarżąca rozpoczęła staż.
- Chciałabym, żebyście państwo uświadomili sobie, jakiej krzywdy doznałam. To są trzy lata pracy nad projektem... - zwróciła się do radnych nauczycielka.
W obronie nauczycielki
Poparła jej stanowisko Ewa Suchań, prezes oddziału powiatowego ZNP w Chełmie, która przyjechała na sesję do Wierzbicy. Podkreśliła, że radni dobrze tej sprawy nie znają, a podjęli decyzję o jej odłożeniu na później, gdy zakończą się sprawy prokuratorskie i sądowe. W czasie epidemii trudno stwierdzić, kiedy to rozstrzygnięcie nastąpi. Pytała też, czy to dobrze, że skargę rozpatrywał radny, członek komisji skarg, wniosków i petycji, a zarazem podwładny dyrektorki szkoły. Przekonywała też, że była wicedyrektor miała dwie pieczątki - jedną z automatu, drugą - drewnianą.
Wydawało się podczas sesji, że nauczycielka ma bezdyskusyjnie rację - i jak mówili inni - jej godność została zdeptana. Świadczyło o tym również wystąpienie radnej Anny Flisiuk, która m.in. powołując się na korespondencję sms pomiędzy nauczycielami, mówiła o tym, że podczas remontu teczki z awansu nauczycieli zostały złożone w sali nr 202 jako niepotrzebne. Sugerowała, że mogły przez to zaginąć.
- Nie zadbała pani o zinwentaryzowanie tych dokumentów - zarzucała dyrektorce i dopytywała, czy nie zginęły inne dokumenty z awansu nauczycieli.
To był sąd nad Jakutą!
- Nikogo nie oskarżyłam o fałszerstwo, poprosiłam odpowiednie organy o wyjaśnienie sprawy. Postępowanie jest w toku i dla dobra prowadzonego śledztwa nie będę wypowiadać się na ten temat - stwierdza dyrektorka szkoły Marzanna Jakuta. Nie zabrała też głosu podczas sesji rady gminy, chociaż była obecna na sali obrad.
- Bardzo dokładnie wysłuchałam wszystkich słów, które padły na sesji. Nie uważam, żeby było to dobre miejsce i czas do rozstrzygania tego typu spraw, nie chcę komentować również absurdalnych wypowiedzi osób biorących udział w tej tragifarsie - wyjaśnia Jakuta. Jest przekonana, że dysponuje argumentami, by bronić prawnie swoich racji. Nie zgadza się również z zarzutami, jakie padły pod jej adresem.
Prawdopodobnie w dokumentacji szkoły nie ma ani jednego dokumentu, który byłby opieczętowany przez byłą wicedyrektor pieczątką takiej wielkości, jaka widnieje na planie rozwoju zawodowego tej nauczycielki. Śledczy będą to badali. 31 lipca br. dyrektorka złożyła do Sądu Rejonowego w Chełmie zażalenie na postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia. Sąd Rejonowy II Wydział Karny wydał postanowienie, w którym w całości uwzględnił to zażalenie i przekazał sprawę prokuratorowi do ponownego rozpatrzenia.
Sąd wskazał na trzy aspekty tej sprawy, które należy wyjaśnić. Pierwszy dotyczy odcisku pieczęci, który widnieje na planie rozwoju zawodowego, a różni się od pieczęci używanej przez wicedyrektor. Wątpliwości budzi też moment powiadomienia dyrektorki o odbyciu stażu przez nauczycielkę, nastąpiło to w rok po objęciu funkcji dyrektora. Do wyjaśnienia jest też to, czemu dokument opieczętowała była wicedyrektor, skoro ówczesna dyrektorka była obecna w pracy.
Także rzecznik dyscyplinarny, umarzając postępowanie w sprawie podrobienia pieczątki, uznał, że nie można stwierdzić, że nauczycielka SP w Wierzbicy dopełniła wszelkich formalności, aby dyrektor mógł dokonać oceny jej dorobku zawodowego, zgodnie z art. 9c ust. 5a ustawy Karta Nauczyciela.
Ponadto dyrektor Jakuta informowała nauczycieli na dwóch zebraniach rady pedagogicznej o przebiegu stażu nauczycieli na kolejny stopień awansu zawodowego. Jak nam przekazano - wspomniana wcześniej nauczycielka była obecna na tych zebraniach, nie wnosiła żadnych uwag do protokołu, w tym nie poruszała zagadnienia, że nie wymienia jej wśród nauczycieli odbywających staż.
Do sprawy wrócimy.
Napisz komentarz
Komentarze