Wszystko wskazuje na to, że 65-latek popełnił samobójstwo, o czym świadczą wyniki sekcji zwłok przeprowadzonej w Zakładzie Medycyny Sądowej w Lublinie. Specjaliści potwierdzili również wstępne przypuszczenia prokuratury, że do śmierci mężczyzny nie przyczyniły się osoby trzecie. Na jego ciele nie znaleziono siniaków, otarć, czy innych obrażeń, które mogłyby świadczyć o użyciu siły wobec niego i o zabójstwie. Tezę o śmierci samobójczej podpiera także list, jaki 65-latek pozostawił w domu. Ponoć stwierdza w nim, że do tego desperackiego kroku pchnęły go problemy zdrowotne. Nie ma jeszcze wyników badań prochu zabezpieczonego z broni, ale prawdopodobnie sprawa zostanie niebawem umorzona.
Mężczyzna popełnił samobójstwo 17 grudnia ubiegłego roku. Tego ranka napisał pożegnalnego maila do swojego brata mieszkającego w Krakowie, że nie chce dalej żyć. Brat bardzo się zaniepokoił i zawiadomił krakowskich policjantów, że jego brat prawdopodobnie chce odebrać sobie życie. Ci przekazali informację Komendzie Powiatowej Policji we Włodawie. Na miejsce skierowano służby ratunkowe, ale na pomoc było za późno. Mężczyznę znaleziono w piwnicy. Leżał w kałuży krwi. Miał ranę postrzałową głowy.
65-latek nie był myśliwym. Skąd zatem wziął broń?
- Wszystko wskazuje na to, że sam ją kupił, gdyż zostawił nawet paragon. Prawdopodobnie dlatego, abyśmy od razu wykluczyli wątek zabójstwa i nikogo nie podejrzewali. Nie była to broń, na której posiadanie jest wymagane pozwolenie, więc nabył ją bez większych problemów – relacjonowała wówczas Jolanta Sołoducha, szefowa włodawskiej prokuratury.
Mężczyzna był dobrze znany nie tylko w swojej miejscowości. Publicznie wyrażał krytyczne opinie o polskich politykach. Nie przepadał również za dziennikarzami.
Napisz komentarz
Komentarze