Trwa wyjaśnianie przyczyn śmierci 33-latka. Wszystko jednak wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek. Jak ustaliliśmy, mężczyzna kosił trawę w pobliżu domu. Mógł się pośliznąć i wpaść do wody. To jedna z najbardziej prawdopodobnych wersji tego zdarzenia. Na łące, obok stawu, znaleziono kosę spalinową.
Zaginięcie 33-latka zgłosił krasnostawskim policjantom jego młodszy brat, zaniepokojony tym, że mężczyzna przez kilka dni nie wraca do domu. Oprócz funkcjonariuszy na miejsce wezwano strażaków.
- Nasze działania polegały na wydobyciu ze stawu hodowlanego ciała denata na brzeg – mówi kpt. Kamil Bereza, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Krasnymstawie.
Policyjne czynności na miejscu tragedii były wykonywane pod nadzorem prokuratora.
- Na obecnym etapie nic nie wskazuje, aby do śmierci 33-latka przyczyniły się osoby trzecie. Nie miał on bowiem na ciele widocznych obrażeń, które mogłyby o tym świadczyć. Pobrano od niego krew do badań na zawartość alkoholu – informuje Zenon Bolesta, szef Prokuratury Rejonowej w Krasnymstawie.
Jak udało nam się dowiedzieć, w zakładzie medycyny sądowej przeprowadzono już sekcję zwłok denata. Wynika z niej, że prawdopodobną przyczyną śmierci 33-latka było utonięcie. Mężczyzna miał bowiem wodę w płucach.
- Wszystko wskazuje, że był to nieszczęśliwy wypadek, ale ostateczna przyczyna zgonu będzie znana po otrzymaniu protokołu sekcji zwłok – dodaje prokurator Bolesta.
Napisz komentarz
Komentarze