Do zdarzenia doszło w poniedziałek (22 lutego) około godziny 7.30 przy Norris Road w St Ives pod Cambridge. Sprzedawca z pobliskiego sklepu zauważył, że jeden z klientów jest ubrudzony krwią. Zaniepokojony wezwał policję. Funkcjonariusze przyjechali na miejsce i zatrzymali Ernesta G. Podobno był wtedy bardzo spokojny. Sam zaproponował mundurowym, że pokaże im, co zrobił. Zaprowadził ich do do pokoju, gdzie leżała jego mama. Była już martwa.
Zamordowana kobieta pochodziła z Chełma. 12 lat temu wyjechała do Anglii i tam osiadła na dobre. Miała pięcioro już dorosłych dzieci, czworo z nich zostało w Polsce. Tylko syn Ernest był w Anglii, mieszkał niedaleko mamy, czasami ją odwiedzał. Ostatnio pomieszkiwał o niej i szukał nowej stancji.
Jak powiedziała nam córka pani Wiesławy, Ernest już od jakiegoś czasu dziwnie się zachowywał. Wiele wskazuje na to, że miał problemy psychiczne i cierpiał na depresję. Podobno był bardzo samotny, nie miał w Anglii znajomych, a była żona utrudniała mu kontakt z synem, co mocno przeżywał, bo bardzo ich kochał.
Jego dziwne zachowanie matka zauważyła 21 stycznia, kiedy przyszedł do niej z kwiatami. Myślała, że to z okazji dnia babci. - Nie, to dla Ciebie - powiedział jej wtedy. Miał niepokojące spojrzenie, ale mówił, że jest szczęśliwy. Wspominał też o jakimś bogu, którego ponoć słyszał...
- Po jakimś czasie zaczął się do mamy dziwnie odzywać. Był bardziej stanowczy, nie chciał, by mu przerywała, bo bał się, że zgubi jakąś myśl. Dość często nadmiernie gestykulował, jakby chciał coś w ten sposób przekazać. Czasami wychodził z mieszkania i sprawiał wrażenia, jakby z kimś rozmawiał, choć nikogo koło niego nie było. Miał także problemy z pamięcią. Mama to dostrzegała i coraz bardziej się o niego niepokoiła. Mówiła, że to nie jest jej Ernest. Zgłaszała jego podejrzane zachowanie odpowiednim brytyjskim służbom, nikt jednak nie reagował i nikt nic nie zrobił, bo brat nigdy nie był agresywny – dodaje córka ofiary. - A gdyby wtedy podjęto odpowiednie środki, może nie doszłoby do tej tragedii...
Ernest G. został w poniedziałek aresztowany pod zarzutem morderstwa. W środę miał stawić się w sądzie Magistrates w Peterborough. Rodzina jednak do tej pory nie wie, jak potoczyła się ta rozprawa.
- Służby brytyjskie zerwały z nami całkowicie kontakt, a my mamy jeszcze wiele pytań w tej sprawie – martwi się córka pani Wiesławy. - Na dodatek pandemia uniemożliwia nam działanie.
Rodzina planuje przewieźć zwłoki Wiesławy M. do Polski, co wiąże się z dużymi kosztami. Dlatego założyli zbiórkę na stronie zrzutka.pl: Sprowadzenie ciała Wiesi do Polski.
- Mama planowała w tym roku wracać do Polski. Niestety, już jej nie zobaczymy... – dodaje ze smutkiem córka pani Wiesławy.
Napisz komentarz
Komentarze