- Zadzwonił do mnie i powiedział, że jest policjantem. Przejętym głosem mówił, że mój wnuk spowodował wypadek i żeby go ratować, i zabrać z aresztu, muszę przekazać mu pieniądze – opowiada pan Stefan. – Nawet nie pytałem ile, wiedziałem, że to oszust. Mój wnuk miał wypadek, ale 11 lat temu i nie żyje…
Tym razem naciągacz się pomylił, więc szybko się rozłączył. Najwyraźniej wcześniej niezbyt dokładnie przeprowadził rozeznanie. Pan Stefan nawet nie zawiadamiał policji.
- Chcę tylko przestrzec innych seniorów, by nie wierzyli w takie bajki…
Niestety, ciągle ktoś się jednak nabiera na takie historie. W ubiegłym tygodniu lubelska policja aresztowała na trzy miesiące 23-letniego obywatela Białorusi, który w kwietniu brał udział w oszustwie metodą "na wypadek”. Ofiarą przestępców padła 82-latka z Lublina, która - by ratować syna - przekazała przestępcom pieniądze i kosztowności o łącznej wartości blisko ćwierć miliona złotych.
To jednak nie jest jedyna metoda naciągaczy, by wydrzeć kasę. Oszuści często wykorzystują emocje osób starszych i nimi manipulują. Czasami do babci dzwoni sam „wnuczek” i informuje o trudnej, nagłej sytuacji życiowej. Albo miał wypadek, albo ma niepowtarzalną okazję zarobienia dużych pieniędzy np. zakup samochodu po okazyjnej cenie. Następnie oszust prosi o przygotowanie gotówki lub przelanie pieniędzy na wskazane konto bankowe. W przypadku odbioru gotówki przysyła „zaufaną osobę”, argumentując to brakiem możliwości osobistego odbioru.
Inną formą oszustwa jest metoda „na policjanta” lub funkcjonariusza innej służby. Sposób działania sprawców jest podobny do metody na wnuczka.
- Najpierw dzwoni osoba podająca się za członka rodziny i przedstawia trudną sytuację życiową. Następnie do pokrzywdzonego dzwoni osoba podająca się za policjanta lub innego funkcjonariusza i mówi, że wie o wcześniejszym telefonie i że policja właśnie prowadzi specjalną akcję, aby zatrzymać sprawców, którzy przed chwilą dzwonili – mówi sierżant sztabowa Elwira Tadyniewicz, rzeczniczka włodawskiej policji. - Prosi o przekazanie im pieniędzy. Jednocześnie zapewnia, że wszystko jest kontrolowane przez służby.
Kolejną metodą działania przestępców jest metoda „na gazownika”, „pracownika pomocy społecznej” itp. Sprawcy, podszywając się pod pracowników różnych urzędów, obdarzani są zaufaniem i wpuszczani do domu. Gdy już dostaną się do mieszkania, czasem symulują złe samopoczucie i proszą o szklankę wody, a czasem przyniesienie dokumentów lub długopisu. W tym czasie sami wchodzą do pomieszczenia, w którym - ich zdaniem - senior może mieć ukryte oszczędności, przeszukują je, a gdy znajdą pieniądze, dokonują kradzieży. Jeżeli sprawców jest dwóch, jeden absorbuje uwagę seniora, a drugi pod pozorem udania się do toalety, szuka w mieszkaniu gotówki i biżuterii.
Policja apeluje:
- nie otwieraj drzwi bez sprawdzenia, kto przyszedł – spójrz przez wizjer i zapytaj,
- jeśli zjawił się przedstawiciel jakiejś instytucji, na przykład banku, administracji, elektrowni czy też gazowni, bez otwierania drzwi sprawdź telefonicznie, czy był on do Ciebie skierowany,
- jeżeli musisz kogoś wpuścić do domu, nie zostawiaj go ani na chwilę samego w mieszkaniu,
- nie przekazuj żadnych pieniędzy akwizytorom czy inkasentom i nie podpisuj z nimi żadnych umów,
- nie przekazuj żadnych pieniędzy osobom, które telefonicznie podają się za członków twojej rodziny lub proszą o przekazanie pieniędzy poprzez osoby pośredniczące, sprawdź, czy jest to prawdziwy krewny,
- większe sumy pieniędzy i wartościową biżuterię zabezpiecz w banku,
- nie działaj pod wpływem emocji, daj sobie czas do namysłu i sprawdzenia informacji,
- nie udzielaj żadnych informacji przez telefon, nie podawaj swoich danych personalnych, numerów kont bankowych i haseł do nich, nie mów o swoich planach życiowych czy członkach rodziny,
- zapamiętaj jak najwięcej szczegółów dotyczących wyglądu i zachowania osoby, która wzbudza twój niepokój, a w razie jakichkolwiek wątpliwości niezwłocznie powiadom policję, dzwoniąc pod numer 112 albo zgłoś się do najbliższej jednostki.
Napisz komentarz
Komentarze