W ubiegłym roku wraz z Agrounią okupowali gabinet starosty. Potem w grudniu protestowali przed gmachem i na sesji rady powiatu. Mimo to większość radnych zagłosowała za likwidacją ich szkoły. W ubiegłą środę zwołano w sali gimnastycznej konferencję. Przyjechała telewizja, rozstawiła sprzęt nagłaśniający i rozdała mikrofony.
- Czy starosta to jest zainteresowany sprawami liceum? - dopytywała w ubiegłą środę prowadząca program Anna Dąbrowska. Pytania padły w próżnię, bo nie było żadnego przedstawiciela chełmskiego starostwa powiatowego. Piotr Deniszczuk, starosta chełmski był na urlopie.
W sali zebrały się w większości osoby niezadowolone z planów likwidacji miejscowego, powiatowego liceum mundurowego. Zgodnie z uchwałą intencyjną Rady Powiatu Chełmskiego, szkoła ta ma zostać zlikwidowana poprzez wygaszenie. Oznacza to, że uczniowie dokończą naukę tam, gdzie ją rozpoczęli. Natomiast nie będzie już naboru do klasy pierwszej. Likwidacja nastąpi z końcem sierpnia 2025 roku. Uchwała intencyjna o zamiarze likwidacji dopiero rozpoczęła proces likwidacji.
W liceum jest obecnie 58 uczniów. Zdaniem nauczycieli, jest ich tylko tylu, bo w mediach informowano o planach zarządu powiatu dotyczących likwidacji szkoły. Zainteresowanych uczniów było wielu, a potem rezygnowali. Do klasy pierwszej zapisało się tylko 9 uczniów.
- Absolwenci otrzymali zapewnienie, że mają pierwszeństwo w ubieganiu się o pracę w straży granicznej. Wielu zasiliło jej szeregi i nadal tam pracują. Ta szkoła jest więc potrzebna. Nie można mówić, że są słabe wyniki nauczania - przekonywał przed kamerami Edward Kotowski, emerytowany dyrektor liceum.
- Nikt nie patrzy na to, że tu jest bezpiecznie. Nie mamy narkotyków. Nie mamy prób samobójczych. Czy to nie jest miarą szkoły? Tylko w tym momencie mówimy o zdawalności matur. Pandemia sprawiła, nie tylko w naszym województwie, że wyniki są takie, a nie inne - argumentowała Kazimiera Ciupa, dyrektorka LO w Dubience.
Kuratorium Oświaty w Lublinie nie otrzymało jeszcze do ubiegłej środy ze starostwa, który jest organem prowadzącym, wniosku o wyrażenie opinii w sprawie likwidacji szkoły. Jak zapewniała jednak przedstawicielka kuratorium, proces likwidacyjny jest bardzo skomplikowany i żmudny. Starostwo musi spełnić jeszcze wiele wymogów. Kurator przy wyrażaniu opinii będzie brał pod uwagę nie tylko kwestie wychowawcze, o których mówiła dyrektorka szkoły, ale też wyniki w nauce i sprawy finansowe. Wyniki matur są słabe, a system finansowania oświaty jest tak zbudowany, że pieniądze idą za uczniem. Gdy uczniów jest niewielu, z budżetu organu prowadzącego trzeba dokładać do pensji nauczycieli i utrzymania szkoły. W tym roku będzie to ok. 1,3 mln zł. Ostatnio na dziewięciu maturzystów, tylko trzech zdało egzamin.
- Mówią, że to zła szkoła, a jest w stanie wykształcić dyrektorów - przekonywał Marcin Zelent, nauczyciel LO w Dubience, który również kiedyś pełnił funkcję dyrektora. Dyrektorką miejscowej podstawówki jest też absolwentka tego liceum Beata Krzos.
Zakusy na likwidację liceum były już również za poprzednich zarządów powiatu. Wtedy jednak poprzestano na żądaniu szukania oszczędności i wzmocnienia naboru do klasy pierwszej. Teraz już o tym nie ma mowy. Planowano przekazanie prowadzenia liceum gminie Dubienka. Wójt jednak nie podpisała ze starostą stosownej umowy.
- Zależy mi na tym, żeby ta szkoła została. Jednakże jestem ekonomistą i odpowiadam nie tylko przed pracownikami liceum i osobami związanymi z liceum, ale też przed całą gminą. Żeby dobrze gmina funkcjonowała, musimy patrzeć na finanse - mówi wójt Krystyna Deniusz-Rosiak, przekonując, że oferta starostwa nie była korzystna. Rodzice uczniów nie potrafią tego zrozumieć, bo powiat chciał pokrywać 80 proc. kosztów.
- Ta młodzież codziennie robi zakupy w Dubience. Zasila budżet tej miejscowości, nie swojej. Mój syn dojeżdża 34 kilometry. Są dzieci, które dojeżdżają ponad 100 kilometrów do tej szkoły - mówi matka jednego z uczniów. Jak przekonywała w telewizji, gdy jej syn dowiedział się, że jednak jest nabór do klasy pierwszej, zapisał się z wielką chęcią.
- Jak moja córka dowiedziała się, że jest taka szkoła, powiedziała: "Mamo zrobię wszystko, nie zabronisz mi iść". Jest bardzo zadowolona. Uczniowie mają różne wyjazdy, szkolenia ze strażą graniczną - zabrała głos inna matka, przyznając, że we Włodawie, skąd pochodzi, jest również klasa o profilu straży granicznej, ale tej szkoły jej córka nie chciała.
- Likwidacja szkoły, to skazanie tej gminy na zapomnienie - dodał przewodniczący rady gminy Mieczysław Neczaj.
Jeszcze przed konferencją skontaktowaliśmy się wicestarostą chełmskim Jerzym Kwiatkowskim. Potwierdził, że pod koniec grudnia toczyły się rozmowy on-line z wojewodą i wójtem gminy Dubienka na temat ewentualnego porozumienia w sprawie liceum. Nic nie dały, bo zdaniem wicestarosty, wójt od tego pomysłu już się odcięła.
- Jestem przekonany, że stanowisko kuratora w sprawie zamiaru likwidacji będzie pozytywne - przekonuje Kwiatkowski. Starosta Piotr Deniszczuk również potwierdza, że rada powiatu już decyzję podjęła i nie zamierza jej zmieniać. Innej oferty przekazania szkoły, korzystniejszej dla gminy, ma już nie być.
- Jeżeli nie przyjęłam wtedy oferty starostwa, to również teraz jej nie przyjmę. Tym bardziej nie mogą tego zrobić w związku z podwyżkami np. cen oleju opałowego, którym ogrzewany jest szkolny internat. Wiem, że rachunki są już bardzo wysokie - komentuje wójt Krystyna Deniusz-Rosiak.
Czytaj także: Liceum w Dubience walczy o przetrwanie
Napisz komentarz
Komentarze