Pełnomocnikiem grupy inicjatywnej, którą założyło kilkanaście osób z gminy Dubienka, jest Edward Olchowski, prezes Nadbużańskiego Stowarzyszenia Miłośników Gminy Dubienka. Lista członków tej grupy nie jest podawana do informacji publicznej. Mówi się, że są w niej nie tylko nauczyciele i emeryci, ale też znalazła się tam radna wybrana z komitetu obecnej wójt. W ubiegłym tygodniu komisarz wyborczy potwierdził, że ta grupa spełniła wszystkie wymagania ustawowe i prawidłowo poinformowała strony o podjętej inicjatywie. Wskazał, że by doprowadzić do referendum, grupa ta powinna zebrać podpisy od 10 proc. mieszkańców gminy uprawnionych do głosowania. W tym przypadku wystarczy, by było ich 195.
- Termin złożenia pisemnego wnioski komisarzowi wyborczemu w Chełmie o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania wójta gminy Dubienka upływa 15 lutego tego roku - mówi Marta Krasa-Burak, dyrektor chełmskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
- Mamy już zebrane podpisy. Jeszcze ich nie liczyliśmy, ale wydaje się, że jest ich więcej, niż potrzeba. Nie będziemy ze składaniem wniosku czekać na ostatniego dnia - zapewnia Olchowski.
Głównym powodem zawiązania się komitetu jest konflikt wokół powiatowego liceum w Dubience. Rada Gminy Dubienka chciała tę szkołę uratować przed zamknięciem. Podjęła uchwałę w sprawie przejęcia liceum. Placówkę tę miała poprowadzić gmina Dubienka przy wsparciu finansowym powiatu chełmskiego. Wójt jednak uchwały radnych gminnych nie wykonała. Uznała, że to przejęcie byłoby niekorzystne dla gminy. Niedawno nad liceum ponownie zawisła groźba likwidacji. Nie planuje się już naboru do klasy pierwszej.
Inicjatorzy referendum zarzucają także Deniusz-Rosiak, że nie przeprowadziła konsultacji społecznych podczas podejmowania swoich inicjatyw uchwałodawczych. Przykładem jest likwidacja sołectw na terenie gminy i montaż progów zwalniających w miejscowości Skryhiczyn. Wzbudziły one spore kontrowersje wśród mieszkańców. Zdaniem tej grupy wójt wydaje niewłaściwie pieniądze z budżetu gminy na projekty, które nie są realizowane. Mowa o planowanym remoncie urzędu gminy i izby tradycji.
- Chciałam stworzyć godne warunki pracy w urzędzie gminy i GOPS-ie. Radni najpierw przyjęli plan remontu i przebudowy, zatwierdzając budżet, a później za namową jednego z nich się z tego wycofali. Izba tradycji miała być remontowana za środki zewnętrzne, ale okazało się, że grunt wokół budynku nie jest naszą własnością. Nieruchomość została kiedyś niewłaściwie podzielona - mówi wójt z Deniusz-Rosiak, która jednak nie chce komentować planów zorganizowania referendum.
Co ciekawe, nieudana próba łączenia sołectw na terenie gminy będzie miała swój dalszy ciąg. Pomysł forsowany przez wójt, by połączyć małe miejscowości w większe sołectwa, długo popierali radni gminy, ale ostatecznie się z niego wycofali i nie podjęli stosownych uchwał. Nadal jest tam aż 18 sołectw i 16 sołtysów. W Nowokajetanówce i Jasienicy nikogo nie wybrano. W Jasienicy wyborów sołtysa nie da się nawet przeprowadzić. Oficjalnie mieszka tam 9 osób, a tak naprawdę tylko dwie. Zgodnie z regulaminem na zebraniu powinno być 8 mieszkańców miejscowości, by wybory były prawomocne. Praktycznie jest to niemożliwe. Pojawił się więc kolejny pomysł, by jednak Nowokajetanówkę połączyć z Kajetanówką, a Jasienicę z Krynicą.
Czytaj także: Kolejna odsłona protestu uczniów [ZDJĘCIA]
Napisz komentarz
Komentarze